Agent Interpolu Louis Sallinger (Clive Owen) wraz z prokurator z Nowego Jorku (Naomi Watts) śledzi operacje finansowe międzynarodowej bankowej korporacji. Podejrzewają, że instytucja uczestniczy w nielegalnym handlu bronią. Jednak trop ciągle im się urywa. Świadkowie giną w niewyjaśnionych okolicznościach, policja nie chce współpracować. Jedynym wyjściem okazuje się walka z wrogiem ponad prawem...
"The International" wywołuje złudzenie, że diagnozuje lęk spowodowany ogólnoświatowym kryzysem, kreśląc sieć powiązań między mafią, finansowymi instytucjami, rządami, specsłużbami i politykami. Jednak w istocie jest to kino populistyczne. Nic nie wyjaśnia, a jedynie podsyca obawy i niepokój. Scenariusz przypomina bowiem marny reportaż śledczy z brukowca.
Rolę wszechpotężnego zła odgrywa w filmie bank, który oplata świat mackami niczym mafijna ośmiornica. Szefowie korporacji są gotowi na każdą niegodziwość, byle tylko uczynić z ludzi "niewolników kredytu". Ze spiskiem, korupcją i występkiem walczy natomiast ostatni sprawiedliwy, czyli agent Sallinger.
Tak schematyczna, bliska karykaturze wizja globalizacji zabija napięcie niezbędne do wciągnięcia widzów w akcję. Fabuła jest przewidywalna jak w bajce, ponieważ twórcy złożyli ją z ogranych w kinie popularnym motywów, które ciekawiej wykorzystywał cykl przygód o Bondzie lub adaptacje thrillerów Johna Grishama.