Trzeba zabić tę miłość: rozmowa z Januszem Morgensternem

40 lat temu, 10 grudnia 1972 roku, miała miejsce premiera filmu "Trzeba zabić tę miłość". - Musiałem wyrzucić trzy sceny, żeby móc go pokazać - mówił "Rz" reżyser Janusz Morgenstern, dziś już nieżyjący

Publikacja: 10.12.2012 18:45

W filmie Janusza Morgensterna debiutowała Jadwiga Jankowska-Cieślak

W filmie Janusza Morgensterna debiutowała Jadwiga Jankowska-Cieślak

Foto: muzeum kinematografii w łodzi

Wywiad z Januszem Morgensternem z archiwum "Życia Warszawy", ze stycznia 2011 roku. Reżyser zmarł we wrześniu 2011 roku

Był rok 1972, kiedy poruszył pan widzów filmem o trudnej, studenckiej miłości…

Janusz Morgenstern:

Wtedy mieliśmy premierę, ale ukończyłem ten film prawie dwa lata wcześniej. Tyle że trafił na półkę. Musiałem wyrzucić trzy sceny, żeby móc go pokazać.

Jakie to były sceny?

Reklama
Reklama

Dialogowe, ale o co w nich dokładnie chodziło, nie potrafię dziś powiedzieć. Zaniepokoiły jednak cenzorów.

Nie kusiło pana, by w czasie rekonstrukcji je przywrócić?

Nie. Ale podczas prac nad rekonstrukcją innego mojego filmu – „Jowity” – miałem przez chwilę chęć trochę go podciąć. Z myślą o współczesnym widzu. Jednak uznałem, że ukończony film to artystyczna całość. Nie powinno się w nią ingerować.

Rozumiem, że w „Trzeba zabić tę miłość” niczego by pan nie zmienił?

To mój ulubiony film, ale jedno bym w nim skrócił – tytuł. „Zabić tę miłość”, „Kill This Love”, jest mocniejsze, bardziej zwarte i lepiej brzmi w tłumaczeniu.

Kto zaproponował panu tę mocną miłosną historię? Scenarzysta Janusz Głowacki?

Reklama
Reklama

Zaczęło się zupełnie inaczej. Któregoś dnia przeczytałem w gazecie notatkę o psie i jego właścicielu. Napisałem dziesięciominutowy scenariusz, który z czasem zaczął mi się rozrastać, dając nadzieję na coś bardzo ciekawego i zupełnie innego niż to, co robiłem wcześniej (reżyser miał już na koncie m.in. debiutanckie „Do widzenia, do jutra” (1960 r.), „Dwa żebra Adama” (1963 r.), „Jowitę” (1967 r.) i serial „Kolumbowie” – przyp. red.). Myślałem o innej formie, konstrukcji, ale musiałem dopracować tekst. Zwróciłem się do Janusza Głowackiego, żeby napisał, głównie dialogi, bo większość scen miałem już wymyślonych. Udało się nam dobrze współpracować, co – szczególnie przy takim utworze – jest niesłychanie trudne. Wspominam ten film jako wydarzenie skomplikowane, ale też oryginalne i niebanalne.

„Trzeba zabić tę miłość” poruszyło widzów nie tylko samą opowieścią, ale też ekspresyjnymi, niemal dokumentalnymi zdjęciami Zygmunta Samosiuka, dynamicznym montażem i znakomitą debiutancką rolą Jadwigi Jankowskiej-Cieślak. Jak pan trafił na tę dziewczynę?

Zaczęło się od „Kolumbów” – to z kolei mój ukochany serial. Zacząłem go kręcić w 1968 roku, ale wcześniej, w ostatniej fazie przygotowań, poprosiłem na próbne zdjęcia właśnie Jankowską-Cieślak, którą zauważyłem, już nie pamiętam w jakich okolicznościach. Na zdjęciach bardzo mi się spodobała, ale powiedziała, że chce jechać na wakacje. Była wtedy chyba po pierwszym roku studiów. Powiedziałem: „Jedź”. U mnie bardzo się liczy instynkt. Wiedziałem, że to zdolna dziewczyna, iż się jeszcze spotkamy, ale nie przy „Kolumbach”.

Nie był to „wojenny” typ urody i charakteru?

Właśnie. Powiem jednak pani, że nie było łatwo obsadzić ją w „Trzeba zabić tę miłość”. Bardzo mi to odradzano. Musiałem zrobić próbne zdjęcia. Poprosiłem wtedy Jadwigę Jankowską-Cieślak, by podpowiadała tekst, była partnerem dla kolejnych aktorów. Do niej ich dopasowywałem, przy czym na nagraniach jej twarzy nie było widać. Mnie to jednak wystarczyło. I nie pomyliłem się. Uniosła ten film.

Styczeń 2011

Wywiad z Januszem Morgensternem z archiwum "Życia Warszawy", ze stycznia 2011 roku. Reżyser zmarł we wrześniu 2011 roku

Był rok 1972, kiedy poruszył pan widzów filmem o trudnej, studenckiej miłości…

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Film
Marcin Dorociński, przeboje z Cannes i nie tylko
Film
Stare kino jest jak dobre wino i coraz popularniejsze
Film
Gdynia 2025: Holland, Machulski, Pasikowski i Smarzowski powalczą o Złote Lwy
Film
„Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”, czyli randka w ciemno
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama