Historia jej życia jest w istocie opowieścią o tak wielkim pragnieniu kariery, że powodującym utratę dystansu do siebie i swoich możliwości. Jayne Mansfield naprawdę nazywała się Vera Jayne Palmer. Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny, której ton nadawał ojciec prawnik. Dorastała w Teksasie. Nie była typem buntowniczki, ale podobnie jak setki dziewczyn chciała zrobić karierę.
Miała zaledwie 17 lat, kiedy wyszła za mąż i przeniosła się do Los Angeles, cierpliwie uczęszczając na castingi. Mąż odbywał w tym czasie służbę wojskową, a po powrocie z niej nie potrafił zaakceptować przemiany Jayne ze skromnej brunetki w jasnoblond seksbombę. Tak doszło do rozwodu, nie ostatniego w jej życiu. Wreszcie powierzono jej pierwszą rolę – nimfomanki.
We wpływowym magazynie „Variety” szydzono z Jayne Mansfield, że wygląda jak kiepska podróbka Marylin Monroe, ale jej to nie przeszkadzało. Przyszły bowiem pierwsze, niewielkie jeszcze kontrakty. Hollywood ceniło ją za ponętne kobiece kształty: sylwetkę rozpoznawalną po kołyszącym się chodzie, drobnych kroczkach i wypiętym dumnie do przodu biuście, którego obwód wynosił ponoć 121 centymetrów! Kolorowe magazyny lubiły mieć ją na okładkach. Ale pozowała też nago, co w tamtym czasie nie wzbudzało entuzjazmu…
Zanim została aktorką, była Króliczkiem „Playboya”. Potem widzowie mogli ją oglądać w wielu filmach powstałych w latach 50. i 60. Występowała również na deskach teatrów i w telewizji. Trafiła nawet na Broadway, a w 1957 roku zdobyła Złoty Glob dla najbardziej obiecującej debiutantki.
Zarabiała już sporo, ale nadal chałturzyła, bo lubiła życie ponad stan. Zmieniała facetów zakochując się i odkochując. W sumie – miała trzech mężów, piątkę dzieci i kilku kochanków. Na liście podbojów był m.in. kulturysta, za którego wyszła też po raz drugi za mąż. Po urodzeniu piątego dziecka zaczęła podupadać na wyglądzie i samopoczuciu – dopadła ją obawa przed niszczącym upływem czasu i zaczęła się „ratować” alkoholem i narkotykami.