Artykuł z archiwum tygodnika "Przekrój"
Moda jest obecnie w Polsce bardzo w modzie. Każde większe miasto chce mieć swój fashion week albo fashion weekend. Z mediów, z „Przekroju" również, co rusz dowiadujemy się o nowych polskich młodych markach. Powstają ekskluzywne domy towarowe, butiki i specjalistyczne wydziały na wyższych uczelniach. W wielkim stylu wraca krawiectwo na miarę. Pisze się książki i wydaje magazyny. Nawet najbardziej odklejonym od rzeczywistości intelektualistom nie wypada już mówić, że nie obchodzi ich okrycie wierzchnie. Sławomir Sierakowski tęskni za „facetami w swetrach". Moda w końcu tu jest, przynajmniej jako fakt medialny. Moda będzie również tematem przewodnim zbliżającego się, 11. już Miesiąca Fotografii w Krakowie.
Ciuch na grzbiecie filozofa
– Moda to dla kuratora śliski i trudny temat – mówi Karol Hordziej, szef rady artystycznej festiwalu. Jak dodaje, większość festiwali i instytucji traktujących fotografię dyskursywnie, jako sztukę współczesną, podchodzi do fotografii mody z dystansem. Wystawiając ją, łatwo zatrzymać się na poziomie pokazania po prostu efektownych zdjęć albo uprawiania prymitywnej krytyki konsumpcyjnego świata. Krakowski festiwal lubi jednak wyzwania, udowodnił to dwiema poprzednimi edycjami, w których absolutnie zerwał z tradycyjnym myśleniem o fotografii – wprowadził wątki konceptualne, zmusił widzów do analizowania i uczestnictwa, a nie jedynie oglądania „fajnych klatek". Było wiele kontrowersji i nieporozumień, sporo widzów poczuło się zawiedzionych, ale większość zareagowała pozytywnie. Miesiąc Fotografii stał się festiwalem wyjątkowym na europejską, a może nawet światową skalę. Ma wyraźny charakter i wiadomo, że nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. – Stwierdziliśmy, że skoro rzecz jest trudna, to jest to zadanie w sam raz dla nas. Mamy wyrobioną publiczność i dobry zespół, zrobimy sobie psikusa i zobaczymy, co nam z tej mody wyjdzie – podsumowuje Hordziej.
Na początku się okazało, że w zasadzie każdy z członków rady programowej festiwalu ma inne intuicyjne rozumienie słowa „moda". Od mody rozumianej jako przemysł odzieżowy co pół roku wypuszczający nowe kolekcje i związane z nim estetyczne kody, po modę rozumianą socjologicznie, filozoficznie czy zupełnie abstrakcyjnie. – Stanęło na tym, że zamiast wdawać się w definicyjne niuanse i przyjmować pozycję czysto krytyczną, postaramy się poszerzyć pole rozumienia terminu. Stworzymy masę krytyczną obrazów, która w obszar modowego, czy też może szerzej, odzieżowego rozumienia, pozwoli nam włączyć zjawiska, które w takim kontekście rzadko się rozpatruje. Nie negujemy klasycznej fotografii mody, nie wyzywamy nikogo na pojedynek, po prostu pokazujemy również inne spojrzenia. Wystawy w Muzeum Narodowym i Bunkrze Sztuki to dwa główne punkty programu i zarazem dwa bieguny prezentowanego w Krakowie spektrum – wyjaśnia Hordziej.
Wbicie cyrkla
W Muzeum będzie pięknie i klasycznie. W ramach wystawy „Vanity" na ścianach zawiśnie ponad 100 zdjęć ze zbiorów niemieckiego fotografa i kolekcjonera Franza Cristiana Gundlacha. Gundlach od lat 50. do 60. był największym nazwiskiem zachodnioniemieckiej fotografii mody. Wielkiej światowej kariery nigdy nie zrobił, przez cały czas swojej działalności zawodowej skupował za to prace bardziej znanych kolegów. Zobaczymy mnóstwo najzwyczajniej w świecie dobrej fotografii. Za obiektywami legendarne i obowiązkowe nazwiska: Richard Avedon, Helmut Newton, Guy Bourdin. Przed obiektywami legendarne modelki i legendarne kreacje legendarnych projektantów. Wystawa będzie historycznym przeglądem zmieniających się od lat 20. do końca XX w. estetyk, zarówno fotograficznych, jak i modowych. Od modernistycznych eksperymentów, przez złote czasy fotografii magazynowej, aż po czasy, w których wszystko już było i słowami kluczami, również w świecie mody, stały się „transgresja" i „postmodernizm". „Fotografie mody zawsze są interpretacjami, efektami scenografii. Odzwierciedlają i prezentują ducha czasów obecnych oraz zwiastują przyszłych" – pisze o swojej kolekcji sam Gundlach. Ta wystawa to wbicie cyrkla, którym organizatorzy wyznaczają centrum swojego obszaru zainteresowań.