"Wyjeżdżamy już za chwilę. Osiągnęłyśmy swój cel. Chciałyśmy, żeby ktoś zwrócił uwagę na to, co się dzieje na kopalni; żeby doszło do zwołania komisji, która zdecyduje o spotkaniu stron sporu. Robiłyśmy to spontanicznie, w nadziei na to, że nasi mężowie wreszcie wrócą do domu i strajk zostanie zakończony" - powiedziała.
"Zawiedzione jesteśmy jedynie tym, że nie porozmawiałyśmy z panem Pawlakiem. Bardzo nam jest przykro, że powiedział, iż nasi mężowie zasłaniają się nami. To nieprawda" - dodała.
Nie będzie wymuszonych spotkań - mówił minister gospodarki. Próbował zachęcić kobiety do powrotu do swych domów. - Nie ma potrzeby dodatkowych spotkań, ponieważ te sprawy nie są prowadzone przez panie, a przez związkowców z "Sierpnia' 80" - tłumaczył Pawlak. Dodał, że nie można "ulegać eskalacyjnym postawom, z którymi mieliśmy w środę do czynienia". - Wczoraj z paniami było już wszystko uzgodnione, a później panie te zostały poinstruowane przez związkowca z "Sierpnia'80", żeby postawiły kolejne żądania i zdecydowały się na pozostanie w Warszawie - powiedział Pawlak.