Reklama

Odbiorca pod ochroną

Ochrona przed nieuczciwymi praktykami firm i pomoc najbiedniejszym. Bez tego nie da się od stycznia 2009 r. uwolnić cen prądu dla odbiorców indywidualnych

Aktualizacja: 05.02.2008 12:00 Publikacja: 05.02.2008 00:38

Odbiorca pod ochroną

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Takie wnioski wypływają z przygotowanego w Urzędzie Regulacji Energetyki dokumentu „Mapa drogowa uwolnienia cen dla wszystkich odbiorców”, do którego dotarła „Rz”. Zawiera on propozycje takich zmian w prawie, by od stycznia 2009 r. firmy sprzedające energię gospodarstwom domowym (w sumie 13,5 mln odbiorów) nie musiały już się starać o zatwierdzenie taryf. W obecnych warunkach nie jest to jeszcze możliwe.

Według URE, choć formalnie w Polsce funkcjonuje już wolny rynek energii, a każdy klient ma prawo wybrać firmę, od której kupi energię, najliczniejsza grupa odbiorców nie może w pełni z tego przywileju korzystać. Powód jest prosty. Ci, którzy zużywają niewiele energii, nie są dla jej sprzedawców atrakcyjnymi klientami. Na rynku nie ma więc odpowiednich ofert dla nich. Na dodatek zasady i procedury zmiany sprzedawcy są niejednolite. Dlatego URE z jednej strony sugeruje ich uproszczenie, by można było zmienić sprzedawcę w ciągu 30 dni, a z drugiej argumentuje, że dopóki tak się nie stanie, dopóty odbiorcy muszą być chronieni. W efekcie obowiązek zatwierdzania cen przez szefa urzędu jest na razie konieczny.

W dokumencie znalazł się też wniosek o ochronę tzw. odbiorców wrażliwych, czyli osób najbiedniejszych, którzy najbardziej są narażeni na odcięcie prądu z powodu niepłacenia wyższych rachunków. I sugeruje, by pomoc zapewnić tej grupie klientów ustawowo. Obecnie w naszym prawie nie ma takiego pojęcia jak „odbiorca wrażliwy” ani zasad pomocy, na jaką mogliby liczyć po całkowitym uwolnieniu cen. Urząd sugeruje, by firmy – sprzedawcy energii we współpracy z samorządami również przygotowywały programy pomocy dla tej grupy. – Może to dotyczyć 5 – 10 proc. odbiorców. Tyle osób co najmniej raz nie zapłaciło rachunku za prąd – szacują przedstawiciele spółek energetycznych.

Szef URE uważa też, że zanim nastąpi uwolnienie cen, trzeba wzmocnić nadzór nad koncernami energetycznymi, by nie nadużywały swej pozycji rynkowej. A takie obawy są uzasadnione, bo w efekcie przeprowadzonej przez Skarb Państwa konsolidacji pozostały cztery duże firmy. Skoro Polska Grupa Energetyczna ma 32-proc. udział w rynku sprzedaży, a druga co do wielkości – Tauron, ponad 20-proc., to pokusa, by wykorzystać ten atut przy ustalaniu cenników, jest bardzo duża.

Konsolidacja doprowadziła do utworzenia koncernów, które łączą w sobie zarówno produkcję, jak i przesył oraz sprzedaż prądu. Prezes URE postuluje zatem, by przyznano mu możliwość częściowego kontrolowania finansów tych firm. Chodzi o ustalenie przepływów kosztów i przychodów między poszczególnymi rodzajami działalności holdingu. W tym kontekście też nabiera znaczenia fakt niezależności spółek, które pełnią rolę operatora systemu dystrybucji. Każdy koncern ma takich operatorów, stąd obawy, czy nie będą oni służyć tylko jego interesom.

Reklama
Reklama

W październiku 2007 r. po raz pierwszy ówczesny szef URE Adam Szafrański podjął decyzję o uwolnieniu cen, ale stracił pracę kilka dni później, a jego następca Mariusz Swora przywrócił obowiązek zatwierdzania taryf. Na rynku powstał chaos. Prezes Swora uznał wtedy, że nie ma warunków do uwolnienia cen dla klientów indywidualnych, i przygotował wspomnianą „Mapę drogową”. Dokument trafił już do ministra gospodarki.

Leszek Juchniewicz, prezes URE w latach 1997 – 2007

Niewątpliwie w relacjach sprzedawca energii – odbiorca ten ostatni jest słabszy i dlatego warto go wspierać wszelkimi sposobami prawnymi i wzmacniać jego pozycję. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że przepisy prawa energetycznego nie zastąpią konkretnych działań z zakresu polityki socjalnej. Trudno też liczyć na to, że w ciągu tego roku uda się wprowadzić tak poważne zmiany legislacyjne, skoro do uwolnienia rynku energii przygotowujemy się w sumie od dziesięciu lat, a i tak – jak widać – to się nie udało.

Takie wnioski wypływają z przygotowanego w Urzędzie Regulacji Energetyki dokumentu „Mapa drogowa uwolnienia cen dla wszystkich odbiorców”, do którego dotarła „Rz”. Zawiera on propozycje takich zmian w prawie, by od stycznia 2009 r. firmy sprzedające energię gospodarstwom domowym (w sumie 13,5 mln odbiorów) nie musiały już się starać o zatwierdzenie taryf. W obecnych warunkach nie jest to jeszcze możliwe.

Według URE, choć formalnie w Polsce funkcjonuje już wolny rynek energii, a każdy klient ma prawo wybrać firmę, od której kupi energię, najliczniejsza grupa odbiorców nie może w pełni z tego przywileju korzystać. Powód jest prosty. Ci, którzy zużywają niewiele energii, nie są dla jej sprzedawców atrakcyjnymi klientami. Na rynku nie ma więc odpowiednich ofert dla nich. Na dodatek zasady i procedury zmiany sprzedawcy są niejednolite. Dlatego URE z jednej strony sugeruje ich uproszczenie, by można było zmienić sprzedawcę w ciągu 30 dni, a z drugiej argumentuje, że dopóki tak się nie stanie, dopóty odbiorcy muszą być chronieni. W efekcie obowiązek zatwierdzania cen przez szefa urzędu jest na razie konieczny.

Reklama
Ekonomia
Kredyty gotówkowe a budżet domowy. Jak efektywnie nimi zarządzać?
Ekonomia
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Ekonomia
Nowa era turystyki – kiedy dane pomagają tworzyć lepsze doświadczenia
Ekonomia
Małe i średnie firmy potrzebują doskonalenia kompetencji cyfrowych
Materiał Promocyjny
Rödl & Partner doradza przy sekurytyzacji VEHIS
Reklama
Reklama