Około tysiąca drobnych inwestorów zebrało się pod siedzibą giełdy w największym mieście Pakistanu Karaczi, domagając się jej czasowego zamknięcia. Ceny akcji w Pakistanie spadają od półtora roku, dziś był 14-ty dzień spadków bez żadnego odbicia. Tylko od poniedziałku indeks KSE-100 stracił 14 proc.
Gdy władze giełdy zdecydowanie wykluczyły możliwość czasowego zawieszenia notowań, protesty przerodziły się w zamieszki, w których ranne zostały co najmniej dwie osoby.
Do protestów doszło także w Lahaur i Islamabadzie, gdzie mniejsze grupy demonstrantów paliły opony pod lokalnymi giełdami.
- Dla mnie to morderstwo na mojej gospodarczej przyszłości - mówi Usman Khan, operator dźwigu, który po powrocie z kontraktu zagranicą zainwestował swoje oszczędności 350 tys. rupii (3 150 euro) na giełdzie w Karachi.
Ubiegłego wieczora grupa dużych inwestorów utworzyła fundusz (3 mld rupii), który ma kupować akcje od drobnych ciułaczy i w ten sposób zapobiec powtórzeniu się zamieszek.