Wśród polityków europejskich irytacja kryzysem gazowym narasta. – Gaz musi płynąć. Jeśli sprawa nie zostanie rozwiązana w weekend, będziemy musieli przyjrzeć się punkt po punkcie stosunkom z Ukrainą i Rosją – ostrzegł w piątek rzecznik Komisji Europejskiej Johannes Laitenberger. – Cierpliwość UE w sprawie gazowego konfliktu się wyczerpała – dodał Mirek Topolanek, premier Czech sprawujących przewodnictwo w UE.
Na sobotę zaplanowano w Moskwie rozmowy między Rosją a Ukrainą. Tymczasem do ofensywy przystąpił premier Rosji Władimir Putin. Przyjechał w piątek do Berlina lobbować za przyspieszeniem budowy gazociągu północnego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku.
Polacy, choć nie odczuli jeszcze we własnych domach skutków gazowego przesilenia, doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak groźne jest uzależnienie naszego kraju od gazu z Rosji.
62 proc. pytanych uważa, że to zagrożenie dla suwerenności naszego państwa – wynika z sondażu przeprowadzonego przez GfK Polonia dla „Rzeczpospolitej”. Tylko 30 proc. mówi, że raczej lub zdecydowanie takiej groźby nie dostrzega.
– Opinia publiczna kalkuluje racjonalnie – ocenia prof. Andrzej Rychard, kierownik Szkoły Nauk Społecznych IFIS PAN. – Dziwi mnie raczej liczba osób uznających, że to niegroźne.