Premier przekonywał wczoraj na szczycie w Brukseli, że Polska jest dobrze przygotowana do przyjęcia euro. – Zmiana konstytucji czy zgoda opozycji nie są do tego potrzebne, poważnie trzeba brać głosy tych, którzy mówią, że kurs waluty musi być ustabilizowany, aby przyjęcie unijnej waluty było dla Polski bezpieczne – mówił wczoraj w Radiu Zet Donald Tusk. Premier nadal upiera się przy dacie 2012 jako momencie przystąpienia do unii walutowej. W tym zaś pomogłoby skrócenie pobytu w ERM2.
– Był już precedens skrócenia dwuletniego okresu w odniesieniu do Włoch, Finlandii i Słowenii – tłumaczy doradca ekonomiczny premiera Andrzej Bratkowski. – Skoro można było przebywać w ERM2 dwa miesiące krócej, to może można też cztery miesiące krócej czy pół roku. Ekonomista przyznał jednak, że Komisja Europejska ma obawy co do podjęcia takiej decyzji, ponieważ boi się zarzutów brania pod skrzydła wszystkiego co ma problemy.
– Zgoda na krótszy pobyt w poczekalni do euro byłaby dla naszej gospodarki bardzo dobra, ponieważ dzięki temu skróciłby się okres kontroli kursu walut, co zmniejszyłoby ryzyko, że nie uda się nam spełnić kryteriów z Maastricht – mówi członek RPP Dariusz Filar.
Premier twierdzi jednak, że Unia raczej szybko się nie da namówić na tak zasadnicze zmiany w samej strefie euro.
– My nie jesteśmy w sytuacji kraju, który musi błagać o złagodzenie kryteriów, tym bardziej że w dużej mierze je wypełnialiśmy – stwierdził premier. – Mnie zresztą trudno przekonywać Europę, skoro wewnątrz kraju brak w tej sprawie konsensusu.