– Można kupować nawet gdy na rynku „leje się krew”, i gdy ceny spadają – mówi Robert Chojnacki, prezes redNet Property Group. Przestrzega jednak przed ogromnym ryzykiem związanym z kursem walut.

– Inwestować w nieruchomości warto, pod warunkiem że kredyt zaciągniemy w tej walucie, w jakiej jest cena nieruchomości – zastrzega.

Po drugie, mieszkania najlepiej kupować w krajach, gdzie rośnie liczba ludności, a tak jest m.in. w Indiach czy Malezji. Poza tym wybierając kraj, trzeba też wziąć pod uwagę mieszkaniowe nasycenie rynku czy poziom wynagrodzeń potencjalnych nabywców.

Jak podaje redNet, w Indiach na 1 tys. mieszkańców przypadają dziś 242 lokale, w Albanii – 247, w Hiszpanii zaś – 510. – W tym ostatnim kraju rynek będzie nasycony, zakładając nawet jego załamanie. Dlatego takich krajów należy unikać, planując inwestowanie w nieruchomości – mówi Chojnacki. Mało atrakcyjnym rynkiem są też Niemcy, gdzie przyrost ludności jest ujemny.

Ofertę dla klientów inwestujących za granicą ma m.in. bank HSBC. – Do niedawna trudno było o kredyt hipoteczny, którego zabezpieczeniem byłby kupowany za granicą dom. Dziś jest to możliwe – podkreśla Mariusz Kostera z HSBC Bank Polska.