W ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku ustabilizowała się sytuacja na rynku papierów nieskarbowych. Nie rozwijał się on dynamicznie, ale też specjalnie nie kurczył. Nie zmieniała się również liczba emitentów. Dotyczy to zwłaszcza papierów krótkoterminowych. Na rynku dominowało ich rolowanie, czyli zamiana zapadającego długu na nowy.
– Ciągle jest problem z emisjami średnioterminowymi, na które brakuje chętnych. Często spotykamy się z opiniami inwestorów, że wolą oni kupić akcje emitenta, jeśli jest on spółką giełdową, niż jego papiery dłużne – mówi Andrzej Cwalina zarządzający portfelem papierów nieskarbowych w BRE Banku. – Wciąż panuje duża nieufność. Inwestorzy finansowi jeszcze nie wierzą w koniec kryzysu i nie pożyczają na dłuższy czas. Sądzę, że w ciągu pół roku zaufanie powinno zacząć się odbudowywać.
Także banki miały sporą awersję do ryzyka i niechętnie organizowały emisje średnioterminowe. W sytuacji gdy popyt nie jest aż tak duży, musiałyby bowiem brać takie papiery na własne księgi. Dlatego spółki czy samorządy, które chciały uzyskać sporą kwotę z emisji i pożyczyć na termin dłuższy niż rok, wolały emitować euroobligacje, jak np. Telekomunikacja Polska czy Warszawa. Inwestorzy w Polsce mogli zaś po atrakcyjnych spreadach (marżach) nabyć papiery dobrych emitentów na rynku wtórnym.
Poza tym konkurencją były wysoko oprocentowane lokaty bankowe. Inwestorzy, zwłaszcza indywidualni, stali przed dylematem: wybrać papier komercyjny czy lokatę.
Z danych Fitch Polska wynika, że w I półroczu na rynek trafiły papiery korporacyjne powyżej jednego roku o wartości niespełna 263 mln zł. Rok wcześniej było to 1,27 mld zł. Na wyższą kwotę były też w I półroczu 2008 r. wyemitowane papiery bankowe – 1,2 mld zł wobec nieco ponad 0,5 mld w tym roku.