Stopa bezrobocia, po uwzględnieniu czynników sezonowych, wyniosła w lipcu 8,3 proc. Liczba osób bez pracy wzrosła o 30 tys., zatrudnienia nie ma 3,5 mln Niemców. – Skutki kryzysu są na razie umiarkowane – mówił wczoraj szef niemieckiej agencji pracy Frank Juergen Weise. Jego zdaniem rynek pracy stabilizuje fakt, że firmy ograniczające czas pracy i unikające w ten sposób zwolnień mogą liczyć na pomoc rządu.

Dane o bezrobociu są zbieżne z poprawą wskaźników wyprzedzających koniunktury i nastrojów konsumenckich w ostatnich miesiącach. Ale nawet kiedy gospodarka Niemiec zacznie wykazywać oznaki poprawy, to rynek pracy zareaguje na nie jako ostatni. – W połowie 2010 r. bez pracy może być nawet 4,5 mln ludzi – mówi Alexander Koch, ekonomista UniCredit.

Tymczasem badany przez Komisję Europejską indeks nastrojów w gospodarce strefy euro wzrósł w lipcu do 76 pkt z 73,2 pkt w czerwcu. To najwyższy poziom od listopada 2008 r.

Także wczoraj inwestorzy poznali dane o amerykańskim rynku pracy – liczba nowych bezrobotnych, ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek, wzrosła o 25 tys., do 584 tys. Dane te były nieco gorsze od oczekiwań ekonomistów, lepsze były za to informacje o liczbie kontynuujących pobieranie zasiłku – tu zanotowano spadek o 54 tys., do 6,2 mln osób.

Tymczasem dziś po południu opublikowane zostaną dane o PKB w USA w drugim kwartale – ekonomiści spodziewają się spadku o 1,5 proc. w ujęciu kwartalnym sprowadzonym do wymiaru rocznego.