– Weźcie to jakoś ograjcie piarowo – mawia czasami Grzegorz Lato do swoich współpracowników po decyzjach PZPN, o których wie, że mogą oburzyć kibiców. Na związkowych korytarzach działacze trochę się podśmiewają z wiary, że taki towar można ładnie opakować. Ale otwarcie nic nie powiedzą. Lato to w końcu dowód na potęgę PR. Pierwszy szef związku, który specjalnie na czas kampanii wyborczej odchudził się i wygładził publiczne wystąpienia. Pierwszy, który wynajął specjalistów od kreowania wizerunku. Nawet jako senator RP tak się kampanią nie przejmował, ale to były stare czasy. Dziś swoich menedżerów miewają piłkarze, którzy nie pokończyli jeszcze podstawówek. Prezes nie może być gorszy. Lato lubi szkło kamery, nawet jeśli czasami bez wzajemności, i jest czuły na to, co się o nim pisze i mówi.
Poprzedni szef Michał Listkiewicz nie procesował się nawet o Palikotowy świński ryj i porównanie PZPN do "burdelu, w którym prostytutki zarażają HIV". Ale Listkiewicz nie na darmo był nazywany przez przyjaciół Teflonem. Po nowym szefie i jego drużynie epitety tak łatwo nie spływają. Jesień będzie gorąca tego roku. Piłkarze reprezentacji kończą jutro i w najbliższą środę nieudane eliminacje do mundialu, a działacze ruszają do walki z tymi, co nie mają umiaru w wytykaniu zła w PZPN. Koniec z przyjmowaniem ciosów, wchodzimy w zwarcie. Monice Olejnik związek groził niedawno sądem za "bandę prostaków z PZPN". I ostrego kursu ma się trzymać.
[srodtytul]Fala niechęci [/srodtytul]
Za pomoc i dobrą radę PZPN nie żałuje pieniędzy. Firmie Polish Sport Promotion (PSP), która przygotowywała Latę do wyborów, a potem dbała o obsługę medialną związku, PZPN płacił 20 tysięcy złotych miesięcznie. Teraz będzie zatrudniał firmę Glaubicz Garwolińska Consultants i ma jej płacić, według nieoficjalnych informacji, kilkanaście tysięcy, ale już euro, a nie złotych. PSP było na czas pokoju, a Glaubicz jest na czas wojny. Tam był PR zwykły, tu będzie kryzysowy. Tak samo jest z zamianą rzeczników PZPN: Jakuba Kwiatkowskiego, młodego profesjonalistę, na Janusza Atlasa, który wprawdzie potrafi na korytarzach PZPN głośno pytać, jak się zmienia czcionkę w mejlu, ale jest zaprawiony w bojach.
Nowy trener reprezentacji Stefan Majewski, nielubiany przez kibiców, już przeszedł w agencji Glaubicz błyskawiczny kurs publicznych wystąpień. Niedługo przyjdzie pora na gaszenie innych pożarów. Jeszcze nigdy nastroje wokół związku nie były tak złe, a poufne i ośmieszające go informacje nie wyciekały tak łatwo. Kibice od lat mają o PZPN wyrobione zdanie, krzyczą na stadionach, co z nim trzeba robić, ale dotychczas nie nawoływali do bojkotu meczów reprezentacji, jak to się dzieje teraz, przed środowym meczem ze Słowacją w Chorzowie. Kto kupi bilet, ten jest zdrajcą kibicowskiej sprawy – zapowiadają.