Po kolejnej korekcie wniosku do regulatora PGNiG liczy na wzrost cen gazu o ponad 7 proc. Ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie to więcej niż 5 proc. By nowy cennik zaczął obowiązywać, jak oczekuje zarząd PGNiG – od czerwca, w najbliższy poniedziałek prezes Urzędu powinien go zatwierdzić. Nie ma pewności, że tak się stanie. Decyzja o podniesieniu cen ma znaczenie dla wyników finansowych gazowego potentata. To będzie szczególnie widoczne w II kwartale, gdy sezonowo jak zwykle spadnie popyt, a jednocześnie z powodu wysokich notowań ropy podrożeje import surowca. Stąd też wyjątkowo ostrożne prognozy dotyczące zysku PGNiG przedstawiają analitycy rynku. Paweł Burzyński z DM BZ WBK mówi, że spółka może zarobić w II kwartale zaledwie 215 mln zł (w pierwszych trzech miesiącach było to 988 mln zł), jeśli nie dostanie zgody na podwyżkę cen od czerwca.

Zarząd firmy liczył na szybkie zakończenie negocjacji po przesłaniu w lutym przesłał wniosku do URE o wprowadzenie ponad 9-proc. podwyżek od kwietnia. W związku z brakiem porozumienia z URE spółka dalej stosuje starą taryfę.

Paweł Burzyński zauważa, że wzrost cen gazu, o który tak zabiega spółka, niekorzystnie wpłynie na branżę chemiczną. – To główni klienci PGNiG, którzy mają już problemy z płatnościami za gaz, tak że spółka musiała zawiązać rezerwy na te należności – dodaje. – Może się okazać, że po podwyżce ten problem jeszcze się pogłębi. Na razie zakłady chemiczne regulują zobowiązania wobec spółki na bieżąco.