Świński dołek na południu Europy

Zaledwie półtora roku temu wieszczono krach w krajach naszego regionu. Krach faktycznie jest, ale na południowo-zachodnich peryferiach Unii

Aktualizacja: 04.06.2010 03:17 Publikacja: 04.06.2010 01:45

Świński dołek na południu Europy

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Wciąż jest za wcześnie na odpowiedź, kiedy i jak skończy się kryzys w Stanach Zjednoczonych czy w strefie euro. Można już jednak pokusić się o odpowiedź, kto na tym kryzysie najwięcej straci, a kto może zyskać.

Zaledwie półtora roku temu zagraniczni analitycy i rynki wieszczyli krach na wschodnich peryferiach UE, czyli w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (UE10). Krach faktycznie jest, ale na południowo-zachodnich peryferiach UE, czyli w krajach świnkach (od ang. PIIGS – Portugal, Ireland, Italy, Greece, Spain).

Kilkanaście miesięcy temu nikomu nie przychodziło do głowy porównywanie rentowności obligacji Hiszpanii i Słowacji, Grecji i Węgier czy Portugalii i Polski. Spadek spreadów na obligacjach rządowych z kilkuset do kilku punktów bazowych i to na korzyść krajów naszego regionu zmienił ostatnio i tę perspektywę. Czy nowe kraje członkowskie na wschodnich peryferiach UE zajmą więc miejsca krajów na zachodnich peryferiach Unii?

?

Przez ostatnią dekadę kraje świnki skonsumowały praktycznie wszystkie owoce ok. 20 lat reform, w tym związanych z akcesją do UE. Od sukcesu do porażki niedaleka zatem droga zwłaszcza w małych w skali globalnej i peryferyjnych gospodarkach, a do takich należą praktycznie wszystkie kraje na zachodnich, południowych czy wschodnich obrzeżach Unii, za wyjątkiem Włoch. Jeszcze w 2000 r. deficyt fiskalny w krajach świnkach wynosił średnio 0,7 proc. PKB, gdy w krajach UE10 było to średnio 3,7 proc. PKB, ale już w 2009 r. wzrósł on odpowiednio do poziomu 10,8 proc. PKB i 6,1 proc. PKB. W krajach świnkach deficyt fiskalny wzrósł zatem ponad 15-krotnie w trakcie dekady, gdy w krajach UE10 „tylko” dwukrotnie.

Równie ciekawe „dostosowanie” miało miejsce w handlu zagranicznym. Deficyt obrotów bieżących w krajach świnkach wynosił średnio 4,5 proc. PKB w 2000 r. i systematycznie rósł osiągając poziom 8,7 proc. PKB w 2008 r., aby następnie spaść do 5,9 proc. PKB w 2009 r. W krajach UE10 trend był podobny, gdy średni deficyt na rachunku bieżącym rósł z poziomu 5,1 proc. PKB w 2000 r. do 9,8 proc. PKB w 2008 r., aby zmniejszyć się prawie pięciokrotnie do poziomu 2,1 proc. PKB w 2009 r.

Dostosowanie deficytów fiskalnych i obrotów bieżących w krajach UE10 było zatem znacznie szybsze i efektywniejsze niż w krajach świnkach, więc wybiło argumenty rynkom, które dopatrywały się ryzyka w finansowaniu potrzeb pożyczkowych krajów UE10. A stąd było już krok do prognozowania kryzysów walutowych.

?

Problem ryzyka kursowego nie istniał jednak w unii walutowej, więc nie mogło tam być i kryzysu walutowego. Kogo interesował deficyt obrotów bieżących stanu Kalifornia? I jaki to miało wpływ na kurs dolara? Podobnie nie interesował nikogo deficyt obrotów bieżących Grecji, bo nie miało to wpływu na kurs euro. Wszystko jednak do czasu, gdy się okazało, że również deficyty fiskalne w Kalifornii czy Grecji są na tyle wysokie, że mogą zagrozić budżetom krajowym, a cały dług publiczny zaczyna wymykać się rządom narodowym spod kontroli. Rynki finansowe potraktowały więc pożyczanie pieniędzy takim podmiotom jak inwestycję obarczoną zbyt wysokim ryzykiem i na ratunek musiały przyjść rządy oraz banki centralne USA i strefy euro, przynajmniej do czasu kiedy nie zostaną wdrożone programy naprawcze.

Problem w tym, że programy naprawcze w przypadku niektórych krajów mogą nic nie zmienić, gdy praprzyczyny kryzysów tkwią w samych fundamentach ekonomicznych i społecznych niektórych gospodarek. Na co popatrzy inwestor nie tylko zagraniczny, ale i krajowy? Na poziom wynagrodzeń i dynamikę jednostkowych kosztów pracy (JKP), czyli relację godzinowego kosztu pracy do wydajności. W krajach świnkach JKP wzrósł o ponad 30 proc. w ostatniej dekadzie i gospodarki grecka, portugalska czy hiszpańska stały się za drogie i mało konkurencyjne.

Dla porównania JKP w Niemczech wzrósł zaledwie o około 7 proc. w ostatniej dekadzie, podobnie zresztą jak w Polsce (wzrost o ok. 9 proc.). W innych krajach UE10 wzrost JKP były nawet znacznie wyższy niż w krajach świnkach (np. o 200 – 300 proc. w Bułgarii i Rumunii), ale przy średniej płacy brutto na poziomie ok. 500 euro miesięcznie i szybko rosnącej produktywności pracy wzrost ten na razie nie obniża konkurencyjności krajów UE10.

Społeczeństwa krajów świnek nie chcą słyszeć o nowych wyrzeczeniach i obniżkach wynagrodzeń, więc zaczynają protestować. Nie powinno zatem dziwić porównanie aktywności związków zawodowych w krajach świnkach i UE10. W latach 2000 – 2007, a więc jeszcze przed globalnym kryzysem, stracono średnio 67 dni pracy na 1 tys. pracowników w krajach świnkach i tylko osiem w UE10. W tym samym okresie z 1 tys. pracowników strajkowało średnio 47 pracowników w krajach świnkach i tylko troje pracowników w krajach UE10. Przy czym Hiszpania i Grecja wiodły prym w całej UE w liczbie strajków i straconych dni pracy. Liczby mówią same za siebie. Dla Włoch, Grecji, Hiszpanii, Portugalii czy Irlandii to członkostwo w UE 20 – 30 lat temu (a potem w strefie euro dekadę temu) przyczyniło się do przełomu i okresu prosperity.

Jednak czasy te należą już do przeszłości. Obecnie to kraje UE10 stają na tej samej pozycji startowej, gdy przy liczebności populacji na poziomie 102 mln, co stanowi 78 proc. ludności krajów świnek, wytwarzają zaledwie 27 proc. nominalnego PKB (po kursach nominalnych z 2009 r.).

?

Zadłużenie Grecji na poziomie ponad 115 proc. PKB jest niespłacalne, jeśli nie nastąpią głębokie reformy społeczno-ekonomiczne, porównywalne chyba tylko z okresem transformacji w krajach UE10. Społeczeństwa żyjące w dobrobycie przez okres całego pokolenia nie będą zdolne do trudów i wyrzeczeń, których już nie pamiętają. Kwota ok. 750 mld euro zadeklarowana przez UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy miałaby starczyć na trzy lata odcięcia Grecji, Portugalii i Hiszpanii od rynków finansowych, pod warunkiem ograniczenia deficytów fiskalnego i obrotów bieżących. Jednak już na jesieni będziemy znać pierwsze kwartalne wyniki realizacji programu w Grecji i będzie wiadomo, czy kryzys w strefie euro nie rozpocznie się na nowo.

Kraje UE10, w tym przede wszystkim Polska, stają więc przed wyjątkową szansą. Wyzwanie polega jednak nie tylko na tym, żeby szybko dorównać krajom na Zachodzie, ale także żeby nie skończyć tak jak one, i to w okresie krótszym niż dwie – trzy dekady.

Jednak szansa ta nie jest dana na zawsze i może się okazać, że obecny krótkotrwały sukces zostanie skonsumowany przez złą politykę ekonomiczną i presję spekulacyjną. Przecież próbkę kryzysu na opcjach walutowych w Polsce już przerabialiśmy i niewiele brakowało, żeby sytuacja wymknęła się spod kontroli. Zdarzeń takich może być wkrótce jeszcze więcej, gdyż skala przepływów kapitałowych do/z Polski w ostatnich kwartałach gwałtownie rośnie.

Autor jest wiceprezesem Deloitte Business Consulting, członkiem Rady Ładu Informacyjnego przy GPW. W latach 2006 – 2008 był dyrektorem zarządzającym i głównym ekonomistą grupy PZU, od 1995 r. do 2006 r. współpracownikiem CASE Fundacja Naukowa

Wciąż jest za wcześnie na odpowiedź, kiedy i jak skończy się kryzys w Stanach Zjednoczonych czy w strefie euro. Można już jednak pokusić się o odpowiedź, kto na tym kryzysie najwięcej straci, a kto może zyskać.

Zaledwie półtora roku temu zagraniczni analitycy i rynki wieszczyli krach na wschodnich peryferiach UE, czyli w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (UE10). Krach faktycznie jest, ale na południowo-zachodnich peryferiach UE, czyli w krajach świnkach (od ang. PIIGS – Portugal, Ireland, Italy, Greece, Spain).

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy