Kiedy Sotheby’s wejdzie do Polski

Tylko legendarne zachodnie firmy mogą nadać wysoką rangę polskiej sztuce w kraju i na świecie - mówi Piotr Dmochowski, kolekcjonerem sztuki z Paryża

Publikacja: 17.06.2010 01:10

Kiedy Sotheby’s wejdzie do Polski

Foto: Rzeczpospolita, Darek Golik

[b]Rz: Prognozował pan w „Moich Pieniądzach”, że kiedy Polska wejdzie do Unii Europejskiej, nastąpi urealnienie cen polskiej sztuki współczesnej, że zbliżą się one do cen europejskich klasyków. Nie sprawdziło się to.[/b]

[b]Piotr Dmochowski:[/b] Nie sprawdziło się, bo nie ma w Polsce nikogo, kto by skłonił wielkie zachodnie domy aukcyjne: Sotheby’s, Chrisie’s i inne do zainteresowania się polskim rynkiem. Jeśli zachodnie domy aukcyjne nie zrobią tu paru aukcji polskiej sztuki, to krajowy rynek będzie dreptał w miejscu, w całkowitej izolacji od świata. Na przykład jeśli w Europie wrzuci pan redaktor nazwisko Zdzisława Beksińskiego do wyszukiwarki, to ukażą się tylko notowania z zachodniego rynku, a z polskiego nie ma.

[b]Żartuje pan! Po co renomowane firmy aukcyjne mają wejść do Polski? Co na tym zarobią?[/b]

One nie muszą zarabiać doraźnie. To może być rodzaj inwestycji, która zaowocuje za jakiś czas. One swoim prestiżem natychmiast nadałyby sztuce i handlowi sztuką wysoką pozycję. Jestem pewien, że gdyby ktoś z Polski pobiegał wokół tych firm i namawiał je, żeby zrobiły tu aukcję albo stąd wzięły obrazy i u siebie sprzedały, to one zainteresowałyby się Polską na dłuższą metę.

[b]Kto miałby za tym pobiegać?[/b]

Dobre pytanie. Po 20 latach wolnej Polski widać, że kolejne władze resortu kultury nie są specjalnie zainteresowane promowaniem polskiej sztuki w świecie. To musiałby być jakiś prywatny fanatyk sztuki i naprawdę wolnego rynku. Jako kolekcjoner sam zawsze biegałem za takimi sprawami. Dzięki moim staraniom teraz ukaże się 18. z kolei album o Beksińskim. Tym razem w Japonii.

[b]Gdyby renomowane firmy zaczęły handlować polską sztuką, to wzrosłyby jej ceny?[/b]

Natychmiast. Ważny jest nie tylko sam towar. Równie ważne dla klientów jest to, kto nim handluje. Tylko legendarne zachodnie firmy mogą nadać wysoką rangę polskiej sztuce w kraju i na świecie. Tylko one mogą stworzyć w Polsce silny snobizm na kupowanie sztuki. Dziś krajowy handel polską sztuką to, powtórzę, dreptanie w miejscu.

[b]Nie wystarczą tutejsi marszandzi?[/b]

Oni nie mają prestiżu na tyle wysokiego, żeby nadać sztuce i handlowi sztuką odpowiednią rangę społeczną. Powtórzę: podstawowe znaczenie ma nie tylko to, za ile obraz został sprzedany, ale także, kto go sprzedał. Załóżmy, że firmy, które są światowymi autorytetami w handlu sztuką, przyjęły polski towar do sprzedaży. Znaczyłoby to, że ten towar jest godny uwagi, bo one za niego ręczą swoją marką. Jeśli oni sprzedają jakiegoś polskiego malarza, to dowód, że w niego zainwestowali, a to oznacza, że on ma rynkową przyszłość. Dziwię się, że żadna tutejsza instytucja nie wpadła na pomysł, żeby zainteresować wielkie domy aukcyjne polskim malarstwem.

[b]Dlaczego zachodnie firmy same nie weszły na nasz rynek sztuki, skoro mogą na tym zarobić?[/b]

Bo nikt ich nie zaprosił. Za tym trzeba biegać. O to trzeba się postarać.

[b]Firmy te kierują się nastawieniem na zysk. Jeśli widzą, że gdzieś mogą dobrze zarobić, to same wchodzą na lokalny rynek, nie trzeba ich zapraszać.[/b]

Trzeba i wypada. Różne kraje na tej samej zasadzie zapraszają do inwestowania u siebie, choćby wielkie koncerny samochodowe. W Polsce są naprawdę bogaci ludzie. Oni na razie nie wydają pieniędzy na sztukę. Snobizm może być potężnym motorem w kreowaniu popytu. Gdyby, załóżmy, firma Sotheby’s sprzedała w Warszawie malarza Iksińskiego, to natychmiast w świadomości społecznej byłby to wielki malarz! Każdy bogaty człowiek, dbający o swój wizerunek, chciałby mieć w domu nad kanapą jego obraz. Bo ten obraz będzie nabywcę nobilitował, bo to będzie towar, którym handluje Sotheby’s, a nie tylko tutejsza firma. Snobizm jest jedną z podstawowych motywacji kolekcjonerów.

[wyimek][b]35 tys. euro[/b] kosztuje na Zachodzie dobry obraz Zdzisława Beksińskiego[/wyimek]

[b]Mówi pan, że w handlu sztuką liczy się nazwisko artysty, nie zaś jakość artystyczna jego prac?[/b]

W handlu sztuką wszystko jest mocno umowne. Towarem jest nazwisko, a jakość artystyczna tylko w mniejszej części. Wystarczy popatrzeć na dorobek dzisiejszych sław amerykańskiego czy europejskiego rynku sztuki.

Gdyby Beksiński był spopularyzowany przez własny kraj i tutejsze instytucje kultury, to byłby szeroko znany, a jego sztuka miałaby inną rangę na europejskim rynku. To jest wielki malarz, udało mi się spopularyzować jego dorobek, ale na międzynarodowym rynku on nie liczy się jako nazwisko. Cena „nazwiska” rośnie, kiedy odpowiednio dba o to grupa fachowców.

[b]A gdyby Beksiński przy swoim dorobku był malarzem narodowości rosyjskiej, jaką wtedy miałby pozycję rynkową?[/b]

Jako Rosjanin automatycznie byłby na Zachodzie bardziej atrakcyjny niż jako Polak. Za artystą stoi potęga polityczna, finansowa, militarna jego narodu, państwa, z którego pochodzi. Rosja to w świecie legenda sztuki i prywatnego kolekcjonerstwa. Natomiast my, Polacy, nie mamy wysokiej renomy jako malarze, mecenasi czy kolekcjonerzy sztuki. Polska pod tym względem postrzegana jest dziś po prostu jako jeden kraj ze Wschodu, podobnie jak np. Bułgaria. Mam w mojej kolekcji świetne obrazy Bułgara Swetlina Ruseva, który w swoim kraju ma taką renomę jak u nas np. Jerzy Nowosielski, ale tylko w swoim kraju. W Europie on się nie liczy. Dla Zachodu dziś Rusev, Nowosielski czy Beksiński to tylko jacyś anonimowi malarze ze Wschodu, bo oni nie mają „nazwisk”.

[b]Co pan kupił ostatnio do zbioru?[/b]

Od Niemca kupiłem obraz Beksińskiego. On go kupił od artysty jeszcze w 1980 roku. To była dla mnie przygoda, bo same pertraktacje cenowe trwały pół roku. W końcu kupiłem go za 35 tys. euro.

[b]Ma pan ok. 120 obrazów Beksińskiego. Na co panu kolejny?[/b]

Nie wiem dokładnie, ile ich jest, ponieważ stale krążą po wystawach. To jest wyjątkowo rzadki obraz z okresu fantastycznego. Ja ten obraz zaraz korzystnie sprzedałem. Pierwotnie nie miałem takiego zamiaru, ale za zarobioną kwotę kupiłem dwa bardzo dobre obrazy Beksińskiego. Za jeden mam dwa.

[b]Przesłał mi pan zdjęcia falsyfikatu obrazu Beksińskiego oraz ekspertyzę jego autentyczności. Wystawiła ją historyczka sztuki z Krakowa, która podpisała się jako biegła sądowa. Dlaczego ktoś do oczywistego falsyfikatu wystawia potwierdzenie autentyczności?[/b]

Jest w tym duża doza złej wiary, ponieważ obraz ewidentnie odbiega od tego, co i jak robił Beksiński, przede wszystkim od tego, jak się podpisywał. Ten fałszywy podpis od razu rzuca się w oczy.

Jest podstawowym obowiązkiem i rzeczą najprostszą w świecie sprawdzenie wzoru podpisu Beksińskiego. Jeśli ta pani tego nie zrobiła, to znaczy, że napisała ekspertyzę do falsyfikatu w poczuciu całkowitego braku odpowiedzialności za słowa i w poczuciu całkowitej bezkarności. Na falsyfikacie widnieje jakiś okropny bazgroł, który w ogóle nie przypomina podpisu artysty.

[ramka][b]Piotr Dmochowski[/b]. Od 1980 roku adwokat przy Sądzie Apelacyjnym w Paryżu. Profesor prawa na uniwersytecie. Kolekcjoner i propagator twórczości Zdzisława Beksińskiego. Prowadzi internetową galerię jego prac (www.dmochowskigallery.net).[/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181797.html]Czytaj więcej o kolekcjonowaniu sztuki[/link][/b]

[b]Rz: Prognozował pan w „Moich Pieniądzach”, że kiedy Polska wejdzie do Unii Europejskiej, nastąpi urealnienie cen polskiej sztuki współczesnej, że zbliżą się one do cen europejskich klasyków. Nie sprawdziło się to.[/b]

[b]Piotr Dmochowski:[/b] Nie sprawdziło się, bo nie ma w Polsce nikogo, kto by skłonił wielkie zachodnie domy aukcyjne: Sotheby’s, Chrisie’s i inne do zainteresowania się polskim rynkiem. Jeśli zachodnie domy aukcyjne nie zrobią tu paru aukcji polskiej sztuki, to krajowy rynek będzie dreptał w miejscu, w całkowitej izolacji od świata. Na przykład jeśli w Europie wrzuci pan redaktor nazwisko Zdzisława Beksińskiego do wyszukiwarki, to ukażą się tylko notowania z zachodniego rynku, a z polskiego nie ma.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy