– Jeśli w 2011 r. okaże się, że większość krajów w Europie obniżyła poziom deficytu, a nasz się nie zmienił, albo wzrósł, możemy się spodziewać osłabienia złotego, wyprzedaży obligacji i wzrostu kosztów obsługi długu – mówi Jarosław Janecki, ekonomista Societe Generale Polska.
- Polski rząd zamiast przeciwdziałać pogarszaniu się stanu finansów publicznych postawił na przekonywanie społeczeństwa, że nic złego się nie dzieje i reform nam nie trzeba – mówi Artur Bartoszewicz, ekspert PKPP Lewiatan. – Nie wycinamy więc takich kwiatków jak becikowe, a w zamian proponujemy podwyżki dla nauczycieli, wzrost ulg na przejazdy dla studentów, waloryzację rent i emerytur.
[wyimek]400 mln zł mniej wydałby budżet po likwidacji becikowego[/wyimek]
Inaczej robią kraje unijne, które często mają nawet niższy deficyt finansów publicznych niż Polska.
Na zamrożenie bądź cięcie płac w sektorze publicznym zdecydowało się dotąd sześć państw. Irlandia podobnie jak Hiszpania postanowiła obciąć płace najwyższym urzędnikom państwowym o 15 proc., a pozostałym o 7 i 5 proc. Hiszpanie obniżają pracownikom służby publicznej pensje o 5 proc. w 2010 r. (w 2011 r. będą zamrożone). Czesi tną wynagrodzenia w administracji o 4 proc. Przez kolejne dwa lata podwyżek nie będzie też na Litwie.