W ostatni wtorek Mobyland i CenterNet z pompą uruchomiły sieć LTE. To ważne wydarzenie. Jesteśmy czwartym krajem na świecie, w którym działa sieć w standardzie-następcy technologii UMTS. Media głównego nurtu zwietrzyły newsa. Informując o starcie nowej sieci nie zauważyły, że start polskiego LTE to jednak – przynajmniej na razie – wydarzenie branżowe. Trudno się jednak dziwić przesadzie, z jaką została podana część informacji o LTE. W końcu informacje o filmach HD (6 GB danych) które ściągają się z sieci w 5,5 minuty działają na wyobraźnię. Reporterzy telewizyjni w wieczornych wydaniach poinformowali zatem o „internetowej rewolucji”.
Gdy skupić się jednak na faktach widać, że do rewolucji na razie daleko. Póki co, sieć działa na zaledwie kilku stacjach bazowych. Jej komercyjny charakter też jest co najmniej wątpliwy. Mobyland i CenterNet tłumaczą, że „komercyjny” w tym przypadku znaczy „realizowany za pomocą komercyjnie dostępnego sprzętu”. Brak jest oferty i cennika. Kiedy miałby one się pojawić – nie wiadomo. Mobyland i CenterNet przekonują, że pierwszych klientów pozyskają do końca roku. Nie do końca jasne jest komu swoje usługi spółki chcą jednak sprzedawać. Operatorzy zapewniają, że skupią się na sprzedaży hurtowej, ale nie odwrócą się plecami do klientów indywidualnych. Wstępnie „zainteresowanie” technologią LTE potwierdził Dominik Libicki, prezes Cyfrowego Polsatu. Jednak od deklaracji do wyłożenia na stół gotówki i podpisania kontraktu daleka droga.
Być może Mobyland i CenterNet z liczą na zainteresowanie hurtowymi usługami LTE dużych operatorów. Wydaje się jednak, że ci swoją aktywność w sferze LTE poświęcą na przygotowywania do przetargu na częstotliwość 2,6 GHz. W czwartek zgodę na połączenie sił i stworzenie spółki celowej przez PTK Centertel i P4 wydał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. „Rewolucja internetowa” to wciąż pieśń przyszłości. I nawet kiedy ona już nadejdzie, prawdopodobnie okaże się, że film HD w 5,5 minuty to tylko teoria. Można się było o tym przekonać, kiedy w czasie prezentacji z powodu ulewnego deszczu sieć LTE, mimo bezpośredniej bliskości stacji bazowej, działała znacznie wolniej, niż zakładano.