Na wysokości 2883 metrów n.p.m. z widokiem na zagiętą szpicbródkę Matterhornu i masyw Monte Rosa, na który składa się 15 czterotysięczników, stoi drewniane schronisko dla alpinistów – prawdopodobnie jedno z najbardziej nowoczesnych na świecie. Sterowane komputerem z Zurychu jest w 90 proc. samowystarczalne energetycznie, ogrzewane m.in. ciepłem nocujących gości.
Zanim pod Monte Rosa pojawiły się helikoptery przewożące drewniane bele i panele fotowoltaiczne, schronisko spędziło sześć lat na desce kreślarskiej politechniki w Zurychu, przez kolejne semestry oglądane i poprawiane przez kilkudziesięciu studentów pod okiem profesorów i ekspertów różnych dyscyplin. Inwestycja, którą ukończono jesienią zeszłego roku, kosztowała 6,4 mln franków szwajcarskich. Inicjatorem projektu oprócz politechniki był szwajcarski klub alpinistyczny (SAC). W połyskującym budynku odbijają się góry. Jego drewnianą konstrukcję pokryto aluminium. Doskonale wtapia się w otoczenie – aluminium jak lustro można z daleka pomylić z pokrytą lodem skałą lub górskim kryształem.
Ale czy alpinista zwraca uwagę na design?
– Nie ma na świecie schronisk ładniejszych niż nasze – mówi Ryszard Gajewski, himalaista, ratownik TOPR, przewodnik alpejski z międzynarodowymi uprawnieniami, który pod Monte Rosa był kilkakrotnie. – Zdenerwowałbym się, gdyby w Tatrach zbudowano nowoczesne schronisko. Zresztą nikt z władz Parku Narodowego na to nie pozwoli. U nas jest styl zakopiański, który niestety w Zakopanem i okolicach okropnie się teraz wynaturza. A schronisko ma spełniać swoją rolę. Pozwolić się przespać, by rano pójść na górę.
[srodtytul]Nocne jastrzębie[/srodtytul]