Podobnie jak w przypadku wybuchu islandzkiego wulkanu, który wiosną sparaliżował ruch lotniczy nad Europą, na zimowych zatorach na lotniskach zyskują firmy, które oferują wideokonferencje.
[b]Polycom[/b], jedno z największych tego typu przedsiębiorstw w grudniu odnotował rekordowy, około 50 proc. w porównaniu z grudniem ubiegłego roku , wzrost zainteresowania swoimi usługami. Paraliż na lotniskach w Europie i USA (gdzie tylko na wschodnim wybrzeżu odwołano ok. 2700 lotów krajowych i zagranicznych), spowodował największą zwyżkę popytu od kwietnia.
- We wzroście zapotrzebowania rozwiązań wideokonferencyjnych, który po części wynika z konieczności, widzimy szansę dalszej ich popularyzacji – powiedział [b]Chris Prowse[/b], dyrektor zarządzający Polycom w Europie Środkowo-Wschodniej.
Konkurent Polycom, amerykański gigant [b]Cisco[/b], który po przejęciu norweskiego [b]Tandberga[/b] stał się liderem branży wideokonferencyjnej, nie podsumował jeszcze ostatnich dni pod kątem wzrostu popytu. Trudno się jednak spodziewać, by wyniki były inne niż w Polycom. [b]Paweł Malak[/b], szef polskiego oddziału Cisco wiosną mówił „Rz”, że wobec paraliżu ruchu lotniczego firmy wykorzystywały wideokonferencje jako „środek podtrzymania ciągłości biznesowej”. Wiosną ok. 20 proc. wzrost liczby połączeń odnotował też [b]Skype[/b], potentat telefonii internetowej, który także nie podał jeszcze najnowszych liczb.
Szybsza od Skype była amerykańska firma [b]Usablenet[/b]. Spółka zajmuje się mobilnymi stronami internetowymi największych sieci hoteli, linii lotniczych oraz kolei Amtrak w Stanach Zjednoczonych. Przedsiębiorstwo podało, że liczba odwiedzających jej witryny za pomocą telefonów komórkowych i urządzeń przenośnych wzrosła w ostatnich dniach o 200 proc.