Pożyczamy więcej, ale daleko nam do rekordzistów

Na około 10 tys. zł zadłużony jest w bankach statystyczny Polak. Gdyby wziąć pod uwagę tylko dorosłych, kwota ta wzrośnie do 13 tys. zł

Publikacja: 28.03.2011 04:29

Na co bierzemy pieniądze w bankach

Na co bierzemy pieniądze w bankach

Foto: Rzeczpospolita

Sama wartość zadłużenia w bankach mówi niewiele o tym, czy kredyty były zaciągane rozsądnie czy ponad miarę. Aby to ocenić, trzeba przyjrzeć się strukturze zadłużenia.

Zdecydowanie najmniej problemów sprawiają kredyty hipoteczne, a tych Polacy wzięli najwięcej. Rata kredytu mieszkaniowego jest ostatnią, z którą klient się spóźnia, przede wszystkim dlatego, że są one zaciągane na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych; ich spłata jest więc traktowana priorytetowo.

Znaczenie ma też specyfika rynku, który jest stosunkowo młody; przeważają na nim kredyty udzielone w ostatnich kilku latach. Dane z innych krajów pokazują, że „psucie się" kredytów następuje z czasem.

Według danych Eurostatu hipoteczne zadłużenie Polaków mierzone relacją do PKB szybko rośnie, jednak wciąż jest niewysokie na tle innych państw europejskich, bo startowało z bardzo niskiego poziomu. W 2009 r. w zestawieniu najbardziej zadłużonych hipotecznie społeczeństw UE Polacy zajmowali 22. miejsce w stawce 27. krajów. Relacja długu hipotecznego do PKB dopiero zbliżała się wtedy do 20 proc. (dla porównania w 1999 r. było to zaledwie 1,5 proc.) Średnia dla całej UE przekracza 50 proc., natomiast rekordziści są zadłużeni na więcej niż 100 proc. PKB. Ale w porównaniu z mieszkańcami innych krajów środkowoeuropejskich zadłużenie hipoteczne Polaków jest już dość wysokie. Nieco wyższą relację zadłużenia kredytami hipotecznymi do PKB notują tylko Czechy.

50 proc.

zgodnie z rekomendacją KNF maksymalnie taką część dochodów klient może przeznaczać na spłatę rat

Z danych Związku Banków Polskich wynika, że sprzedaż nowych produktów hipotecznych odbiła się już po załamaniu spowodowanym kryzysem, ale jeszcze nie wróciła do rekordowych poziomów sprzed kilku lat. Ten powrót może być trudny z kilku powodów.

Analitycy spodziewają się podwyżek stóp procentowych, przez co wzrośnie cena finansowania. To zwiększy koszty obsługi już zawartych umów, ale także zmniejszy zdolność kredytową osób dopiero starających się o pieniądze z banku.

Kolejnym powodem, który zapewne utrudni dostęp do kredytów, jest planowana likwidacja programu „Rodzina na swoim", który również obniżał koszt obsługi kredytu.

Ogromne znaczenie mają też kolejne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego. Instytucja ta nakazuje bankom większą ostrożność przy pożyczaniu pieniędzy, zwłaszcza w obcych walutach.

Już teraz miesięczne obciążenie kredytobiorcy nie może przekraczać 50 lub 65 proc. jego dochodów (wyższy próg dotyczy osób o ponadprzeciętnych zarobkach). W odniesieniu do kredytów walutowych rekomendowany poziom został ostatnio obniżony do 42 proc.; tę zasadę banki muszą zacząć stosować przed końcem 2011 roku.

Banki nie będą też mogły sztucznie powiększać zdolności kredytowej klienta przez wydłużanie okresu spłaty zobowiązania; w przypadku umów dłuższych niż 25-letnie zdolność kredytowa ma być liczona jak dla kredytu udzielonego na 25 lat.

Nieco ponad jedna trzecia zobowiązań Polaków wobec banków przypada na kredyty konsumpcyjne. Są one zaciągane na krótki termin i przeznaczone przede wszystkim na finansowanie bieżących wydatków.

Według danych Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową zadłużenie polskich gospodarstw domowych kredytami konsumpcyjnymi odpowiada 25 proc. dochodów, jakimi dysponują te gospodarstwa. Jest to najwyższy wskaźnik spośród wszystkich krajów UE. Tak wysoka wartość to z jednej strony wynik znacznego zadłużenia, a z drugiej – stosunkowo niewysokich zarobków, zwłaszcza w porównaniu z krajami starej Unii.

Osiągnięcie takiego poziomu zadłużenia było możliwe, bo kredyty konsumpcyjne dało się zaciągać bardzo łatwo (nie brakuje głosów, że zbyt łatwo). Udzielano ich na podstawie oświadczenia o dochodach niepotwierdzonego żadnymi dokumentami i bez sprawdzenia, ile wynosi zadłużenie danej osoby w innych bankach.

Zasady te już się zmieniły, a KNF wymusiła na bankach staranniejsze przyglądanie się finansom kredytobiorcy. Administracyjnie ograniczyła poza tym wysokość miesięcznych obciążeń związanych z obsługą kredytów. Nie mogą one przekraczać połowy dochodów osoby przeciętnie zarabiającej. To powinno skutecznie ograniczyć dostęp do finansowania ludziom, którzy już teraz są nadmiernie zadłużeni.

Dotąd liczna grupa kredytobiorców przy zawieraniu umów wykazała się nadmiernym optymizmem lub brakiem odpowiedzialności. Dziś objawia się to rosnącymi problemami z obsługą zadłużenia.

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przewiduje, że w tym roku udział zagrożonych kredytów konsumpcyjnych w portfelach banków osiągnie rekordowo wysoki poziom 13,5 proc. Dopiero w kolejnych latach spadnie – zgodnie z prognozami – do 9 proc. Dla porównania: w portfelach hipotecznych banków kredyty zagrożone będą stanowiły zaledwie 1 – 2 proc.

Sama wartość zadłużenia w bankach mówi niewiele o tym, czy kredyty były zaciągane rozsądnie czy ponad miarę. Aby to ocenić, trzeba przyjrzeć się strukturze zadłużenia.

Zdecydowanie najmniej problemów sprawiają kredyty hipoteczne, a tych Polacy wzięli najwięcej. Rata kredytu mieszkaniowego jest ostatnią, z którą klient się spóźnia, przede wszystkim dlatego, że są one zaciągane na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych; ich spłata jest więc traktowana priorytetowo.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy