Do kupowania naszego pieniądza zachęcała też oddalająca się perspektywa szybkiej obniżki stóp procentowych z powodu utrzymującej się wysokiej inflacji.
Złoty zaczął sesję nieco poniżej zamknięć z poprzedniego dnia. Jednak już po godzinie kursy euro, franka i dolara gwałtownie zanurkowały.
Za wspólną walutę w dołku płacono mniej niż 4,33 zł. Dolar potaniał do 3,38 zł, a frank do niespełna 3,58 zł. W kolejnych kilkudziesięciu minutach złoty oddał jednak część zysków.
Przez resztę dnia na rynku niewiele się już działo. Dlatego wieczorem euro kosztowało w Warszawie mniej niż 4,35 zł, czyli było 0,3 proc. tańsze niż we wtorek. Dolar stracił 1 proc. i kosztował 3,39 zł. Szwajcarskiego franka wyceniano na 3,59 – 3,6 zł, co oznaczało 0,3-proc. przecenę.
Rosnące zaufanie do polskich aktywów można było też obserwować wczoraj na rynku długu. Rentowność obligacji dziesięcioletnich obniżyła się do 5,71 proc., pięcioletnich do 5,18 proc., a dwuletnich do 4,79 proc.