Grecy na spokojnie podchodzą do wydarzeń, których obecnie są epicentrum. Kryzys zadłużenia oraz problemy własnego kraju traktują z ogromną dozą spokoju, a ostrzeżenia wskazujące na możliwość wykluczenia ich z eurogrupy spotykają się z niedowierzaniem. Ich zdaniem, jeśli odrzucą warunki przyznania im międzynarodowej pomocy, to nie czeka ich wielki kataklizm. Wierzą, że skoro znalazły się pieniądze na pierwszy i drugi pakiet pomocowy, to znajdą się i na trzeci i nie ma znaczenia, co mówią politycy. Wierzą także, że są w stanie poradzić sobie z własnymi problemami i nie obawiają się katastrofy.
- W kraju jest bardzo dużo pieniędzy. Wystarczy, że opodatkują najbogatszych i w ten sposób uda się rozwiązać wiele problemów – twierdzi Argiro Maniati (55 lat), krawcowa. Podobnie jak wielu Greków za obecne problemy wini ona główne partie polityczne. Jej zdaniem politycy rozdmuchali problem, by w ten sposób zdobyć jak najwięcej głosów wyborców. – To główne partie polityczne wpędziły nas w biedę. Teraz terroryzują nas, byśmy wyrazili zgodę na jeszcze dotkliwsze cięcia i oszczędności – dodaje.
Taki podejście wywołało coś, co wielu zagranicznych obserwatorów nazywa „greckim paradoksem". Z jednak strony dwie trzecie obywateli opowiada się za odrzuceniem warunków trojki, a z drugiej 75 proc. z nich deklaruje, że chce by Grecja pozostała w strefie euro. Zdaniem przedstawicieli UE jest to niemożliwe. Europejski Bank Centralny i Bruksela wielokrotnie powtarzały, że porzucenie reform będzie skutkowało wstrzymaniem pomocy, a to jest równoznaczne z bankructwem i powrotem drachmy. Grecy nie wierzą jednak, że „drachmageddon", jak często nazywają powrót swojej narodowej waluty, jest taki pewny.
- To puste groźby – uważa Nikos Sokos (29 lat), pracujący w jednaj z ateńskich kawiarni – Nie ma takiej opcji, by nas wyrzucili. Strefa euro rozpadnie się jeśli to zrobią – uważa.
Obserwatorzy greckiej sceny politycznej nie podzielają takiego podejścia. Wskazują, że może ono być bardzo niebezpieczne w sytuacji, kiedy już niedługo Grecy ponownie ruszą do urn.