2,37 bln zł wyniosły oszczędności emerytalne Polaków na koniec ubiegłego roku – wynika z wyliczeń „Rz". Oznacza to 5-proc. wzrost w porównaniu z końcem 2010 r. Gros tej kwoty to pieniądze zgromadzone w ZUS – 2,1 bln zł, czyli de facto obietnica państwa, że kiedyś zostaną one wypłacone w formie świadczenia (wpłacane składki służą do wypłaty bieżących emerytur). Realne oszczędności emerytalne Polaków odłożone w funduszach emerytalnych, na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE) oraz w pracowniczych programach emerytalnych (PPE) wyniosły 234,1 mld zł.
Zdaniem ekspertów to zdecydowanie za mało, zwłaszcza że dobrowolne oszczędności na IKE i PPE stanowią mniej niż 10 mld zł. Sytuację mogłoby nieco poprawić duże zainteresowanie Polaków nowym kontem służącym do oszczędzania – indywidualnym kontem zabezpieczenia emerytalnego (IKZE).
Mało chętnych na IKZE
Jednak może ono nie okazać się takim sukcesem, jak zakładano jeszcze kilka miesięcy temu. Po pięciu miesiącach funkcjonowania tego konta nie widać bowiem znaczącego zainteresowania nim Polaków. Brak wiary w sukces nowego konta jest także coraz bardziej widoczny wśród instytucji finansowych, które już je oferują. A to nie jest dobry prognostyk.
– Po pięciu miesiącach zainteresowanie klientów IKZE może nie jest powodem do dużego optymizmu, jednak prawie jedna trzecia badanych rozważa skorzystanie z IKZE. Jest to efekt ostatnich zmian w systemie emerytalnym i dyskusji, jaka powstała wokół emerytur – mówi Marcin Dyl, szef Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Zdaniem ekspertów już teraz w nowym koncie wiele należałoby poprawić. Nie tylko zresztą ten produkt wymaga korekt. Coraz częściej słychać głosy, że trzeba uelastycznić także PPE. Według Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, wszystkie dotychczasowe propozycje indywidualnego oszczędzania nie wyszły najlepiej. Dlatego powinniśmy myśleć bardziej o grupowych formach oszczędzania. – Wymaga to dialogu z partnerami społecznymi. Za mało mamy bowiem w Polsce oszczędności – mówi.