Poniedziałkowa sesja na rynku walutowym miała zupełnie inny przebieg niż piątkowa. Inwestorzy na wyścigi kupowali wówczas złotego, przyczyniając się do jego gwałtownego umocnienia. Gracze dyskontowali w ten sposób wiadomości ze szczytu eurolandu, gdzie politycy zapowiedzieli, że instytucje unijne będą aktywnie włączały się we wspieranie gospodarki.

Weekend sprawił, że emocje trochę opadły. Inwestorzy musieli za to od rana zmierzyć się z kolejną porcją słabych danych makroekonomicznych z unijnych gospodarek. Wiadomości miały fatalny wpływ na notowania euro, które znowu zaczęło tracić do dolara. Wieczorem kurs EUR/USD?spadał o 0,7?proc. Tropem euro podążał też złoty. W konsekwencji przez zamknięciem za dolara w Warszawie płacono już prawie 3,35 zł, czyli 0,4?proc. więcej niż w piątek. Kursy euro i franka zachowywały się znacznie korzystniej. Pierwsza z walut na finiszu była wyceniana na 4,21?zł, a druga na 3,5 zł. W?obu przypadkach były to wyceny o 0,25 proc. niższe od piątkowych.

Na rynku międzybankowym ceny obligacji były stabilne lub lekko spadały. Oprocentowanie dziesięciolatek wzrosło śladowo do 5,14 proc. Rentowność pięciolatek się nie zmieniła i wynosiła 4,7 proc., a dwulatek zwyżkowała do 4,57 proc.