Seria pozytywnych informacji makroekonomicznych o poprawiającej się w lutym koniunkturze w europejskim i amerykańskim sektorze usług (wskaźniki PMI i ISM), a także lepsze od oczekiwanych dane o styczniowej sprzedaży detalicznej w strefie euro przełożyły się na gwałtowny wzrost apetytu inwestorów na bardziej ryzykowne aktywa, jak akcje czy złotego. Już od rana nasz pieniądz zyskiwał na wartości po ok. jednym groszu do euro i dolara.

Kolejny atak kupujących miał miejsce po południu za sprawą pozytywnego otwarcia sesji w Nowym Jorku, co przypieczętowało zwyżki na europejskich parkietach.

W konsekwencji późnym popołudniem za euro płacono w Warszawie tylko 4,12 zł, czyli 0,4 proc. mniej niż w poniedziałek i najmniej od połowy stycznia. Frank szwajcarski staniał o 0,6 proc., do 3,36 zł, a dolar o 0,5 proc., do sporo poniżej 3,17 zł. Aktywność inwestorów nie była jednak duża. Gracze czekali na środowy komunikat RPP dotyczący stóp procentowych.

Na rynku międzybankowym inwestorzy sprzedawali wczoraj polskie obligacje. Rentowność papierów dziesięcioletnich zwyżkowała do aż 4,03 proc. (z 3,96 proc.), a pięcioletnich do 3,68 proc. (z 3,6 proc.). W przypadku dwulatek wynosiła 3,49 proc.