Właśnie rozpoczyna się okres, kiedy spółki giełdowe składają deklaracje dotyczące podziału zysków za ubiegły rok. Z zebranych przez nas danych wynika, że zrobiło to już prawie 40 firm. W sumie przedsiębiorstwa te chcą wypłacić akcjonariuszom ponad 16 mld zł.
Tradycyjnie najwyższa dywidenda w ujęciu nominalnym będzie prawdopodobnie pochodzić od spółek Skarbu Państwa, takich jak: PZU, PGE czy PKO BP. Na sowite profity mogą też liczyć akcjonariusze prywatnych banków. Warto np. zwrócić uwagę na Pekao, BZ WBK i Handlowy.
Dla inwestora istotna jest jednak nie wartość całej wypłacanej przez spółkę sumy ani nawet kwota przypadająca na akcję. Najważniejsza jest tzw. stopa dywidendy (relacja dywidendy przypadającej na akcję do ceny rynkowej tej akcji). Wskaźnik ten pokazuje, jaki jest nasz dochód z zainwestowanego kapitału.
Przy obecnym poziomie oprocentowania w bankach stopy dywidendy są atrakcyjne. W przypadku spółek, które złożyły wstępne deklaracje, średni wskaźnik wynosi 4,1 proc., a zatem jest wyższy niż przeciętne oprocentowanie lokat. Dla porównania, 4 proc. w pierwszym roku zarobimy na sprzedawanych obecnie oszczędnościowych obligacjach dziesięcioletnich.
W wielu przypadkach dywidenda może być nawet dwukrotnie wyższa od średniej. Przykładem może być Budimex; niewykluczone, że do akcjonariuszy trafi cały ubiegłoroczny zysk, a ten po sprzedaży udziałów w Budimeks Danwood będzie wysoki. Można szacować, że stopa dywidendy sięgnie 9 proc.