Niskie ceny, dokuczliwe cło

Eldorado dla kolekcjonerów i inwestorów były zawsze USA, a zwłaszcza zachodnie wybrzeże, gdzie można znaleźć pojazdy, które nigdy nie doświadczyły śniegu

Publikacja: 14.01.2010 00:05

Buick Rivera z 1972 r. kupiony za 6 tys. dolarów

Buick Rivera z 1972 r. kupiony za 6 tys. dolarów

Foto: Fotorzepa, Piotr Cegłowski PC Piotr Cegłowski

Ceny zabytkowych pojazdów, podobnie zresztą jak współczesnych, w USA są znacznie niższe niż w Europie. Na przykład słynnego mercedesa 230 SL, zwanego Pagodą, można w Kalifornii kupić dwa razy taniej niż u naszych zachodnich sąsiadów. Nic więc dziwnego, że import kwitnie, a na portalu allegro. pl roi się od propozycji sprowadzenia auta zza oceanu. Operacja taka zajmuje od jednego do dwóch miesięcy.

– Jestem wielkim zwolennikiem aut amerykańskich – mówi Wojciech Siepracki, kolekcjoner, właściciel 10 oldtimerów, a zarazem szef firmy speedshop.pl specjalizującej się w imporcie zabytkowych samochodów. – Tamtejsze auta dla szerokiego kręgu odbiorców miały to, co w Europie zarezerwowane było dla najbogatszych. Już w latach 50. samochody były wyposażone w klimatyzację. Z kolei radio stanowiło typowy dodatek już w latach 30. Należy też wspomnieć o komforcie i bezpieczeństwie jazdy. Co więcej, auta te są bardzo trwałe.

Części do amerykańskich pojazdów historycznych są niezbyt drogie. Niektóre firmy z elementów tych budują współczesne wersje starych, najczęściej forda mustanga z 1968 r.

Większość transakcji odbywa się przez Internet. Specjaliści ostrzegają, żeby nie wierzyć zdjęciom. W USA nie brakuje handlarzy, którzy potrafią zrobić tak, że z zewnątrz wszystko wygląda doskonale. Dlatego warto znaleźć eksperta, który potrafi zinterpretować ofertę, co pozwoli uniknąć niepotrzebnych wydatków.

Kryzys spowodował, że i tak relatywnie niedrogie auta zabytkowe potaniały o 30 proc. Niestety, polscy kolekcjonerzy nie cieszyli się długo tą obniżką. Urzędy celne – powołując się na europejskie zalecenia – zaczęły nakładać na oldtimery cła, wbrew opiniom konserwatorów zabytków. Powstał kolejny prawny paradoks. W myśl sprzecznych przepisów nie można opuścić granic Polski pojazdem starszym niż 25-letni, ale przywożąc auto 50-letnie trzeba zapłacić za nie cło jak za nowe.

– Toczę spór z Urzędem Celnym w Radomiu, który postanowił oclić mojego buicka z 1960 r. – skarży się Wojciech Siepracki. – Usłyszałem, że to nie jest zabytek, choć dysponuję dokumentami potwierdzającymi przeciwną tezę. Jest to auto bardzo rzadkie, o dużych walorach kolekcjonerskich, co w swojej opinii napisał rzeczoznawca. Tymczasem urzędnik celny powiedział mi, że ocli nawet forda T z 1923 r., bowiem było to auto wyprodukowane w dużej liczbie egzemplarzy. Łatwo więc przewidzieć, jak zostanie potraktowany importer np. niezwykle rzadkiego GMC typhoon z lat 1992 – 1993, wyprodukowanego w limitowanej wersji 90 sztuk dla Arabii Saudyjskiej. Dla urzędnika to zwykła stara terenówka.

[ramka][srodtytul]Różowy cadillac Elvisa Presleya[/srodtytul]

[obrazek=http://rzeczpospolita.pl/pieniadze/mitrocki.jpg]

[i]Rozmowa z Michałem Mitrockim, ekspertem IT w PKO BP, kolekcjonerem oldtimerów [/i]

[b]Rz: Ścigał się pan w Rallycross i kilkanaście razy stawał na podium. Ale przede wszystkim jest pan kolekcjonerem oldtimerów z USA.[/b]

Michał Mitrocki: Przed dziesięciu laty postanowiłem samodzielnie zbudować replikę sportowej alfy romeo z lat 30. Gdy po dwóch latach pracy zaprezentowałem znajomym gotowe auto i zebrałem gratulacje, sam odczuwałem niedosyt. Stwierdziłem, że kopia to jednak nie to. Po konsultacji z żoną, która gorąco kibicuje mojemu hobby, postanowiłem kupić przepięknego cadillaca Deville z 1960 r. Samo rozebranie auta na części i przygotowanie do remontu zajęło mi ponad półtora roku.

[b]Szybko zainteresował się pan kolejnymi pojazdami.[/b] Zacząłem szukać w Internecie ogłoszeń z USA i znalazłem prawdziwą okazję – buicka Riverę z 1972 r. za 6 tys. dolarów. Warto przypomnieć, że jest to pod każdym względem niezwykłe auto. Zalicza się je do grupy unikalnych samochodów o karoserii inspirowanej kształtem łodzi. Zwłaszcza tył rivery wygląda niesamowicie ze względu na wydłużoną szybę, która pasowałaby do motorówki.

[b]Zakup zabytkowego auta może być ciekawą przygodą.[/b]

W Internecie znalazłem ogłoszenie z kilkoma niewyraźnymi zdjęciami przedstawiającymi cadillaca Fletwooda z 1955 r. Auto znajdowało się na pustyni w Nevadzie. Udało mi się je kupić za 5 tys. dolarów. Poprzedni właściciel odbudował cadillaca, płacąc za same części ponad 14 tys. dolarów. Niestety, nie dożył końca remontu, a młody spadkobierca chciał się jak najszybciej pozbyć auta. Jedyne, co nie udało się podczas amerykańskiego remontu, to lakierowanie nadwozia. W związku z tym postanowiłem przemalować samochód na różowo, bo tak wyglądał legendarny cadillac Elvisa Presleya. Piosenkarz w połowie lat 50. kupił identyczny model i wybrał kolor spoza palety oferowanej przez firmę. Znalezienie informacji o odcieniu różu okazało się bardzo trudne. Nikt nie opublikował składu ani symbolu mieszanki. Przełomem w moich poszukiwaniach była reklama sklepu-muzeum Presleya, oferującego wielki model cadillaca w skali 1:18 pomalowany lakierem identycznym jak oryginał.

[b]Podobno kryzys sprzyja zakupom oldtimerów w USA.[/b]

Obecnie wielu starszych Amerykanów decyduje się na sprzedaż zabytkowych aut, które trudno im utrzymać. Moja żona wyszukała dla siebie buicka Special z 1937 r. Za auto na chodzie zapłaciliśmy 5,3 tys. dolarów. Przez ostatnich 40 lat jego właścicielką była mieszkanka Nowego Jorku. Prosiła, byśmy przysłali jej zdjęcia buicka po remoncie.

[b]Co dalej?[/b]

Kolejny planowany nabytek to ford A z 1928 r. Obawiam się jednak, że z kolejnymi zakupami mogę mieć problemy. Dotychczas oldtimery były zwolnione z cła. Wystarczyło zapłacić 7 proc. podatku i dostarczyć stosowne zaświadczenie z biura konserwatora zabytków. Dziś już to nie wystarcza. Celnicy często powołując się na unijne dyrektywy żądają specjalnych zaświadczeń o unikalności sprowadzanego pojazdu.[/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/temat/216066_Pomysl_na_biznes.html]Więcej o ciekawych pomysłach na inwestycje[/link][/b]

Ceny zabytkowych pojazdów, podobnie zresztą jak współczesnych, w USA są znacznie niższe niż w Europie. Na przykład słynnego mercedesa 230 SL, zwanego Pagodą, można w Kalifornii kupić dwa razy taniej niż u naszych zachodnich sąsiadów. Nic więc dziwnego, że import kwitnie, a na portalu allegro. pl roi się od propozycji sprowadzenia auta zza oceanu. Operacja taka zajmuje od jednego do dwóch miesięcy.

– Jestem wielkim zwolennikiem aut amerykańskich – mówi Wojciech Siepracki, kolekcjoner, właściciel 10 oldtimerów, a zarazem szef firmy speedshop.pl specjalizującej się w imporcie zabytkowych samochodów. – Tamtejsze auta dla szerokiego kręgu odbiorców miały to, co w Europie zarezerwowane było dla najbogatszych. Już w latach 50. samochody były wyposażone w klimatyzację. Z kolei radio stanowiło typowy dodatek już w latach 30. Należy też wspomnieć o komforcie i bezpieczeństwie jazdy. Co więcej, auta te są bardzo trwałe.

Pozostało 84% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy