Informacje o dużo mocniejszym niż szacowano wzroście amerykańskiego PKB wywołały mini euforie wśród inwestorów. Niestety głównie dotyczyło to rynków rozwiniętych. Na giełdach wschodzących reakcja była dożo słabsza i krótkotrwała.
Może to oznaczać, że apetyt na ryzykowne aktywa w dalszym ciągu słabnie, co nie wróży najlepiej na przyszłość. W czwartym kwartale amerykańska gospodarka rozwijała się w tempie 5,7 proc. podczas gdy oczekiwano wzrostu PKB o 4,6 proc. To najlepszy odczyt wskaźnika od trzeciego kwartału 2003 roku. Lepszy od prognoz był też odczyt indeksu Chicago PMI i wskaźnik nastrojów konsumentów.
Na GPW dzień rozpoczął się na niewielkim plusie, ale szybko indeks WIG20 znalazł się pod kreską, gdzie przybywał aż do momentu publikacji danych z USA. Poźniej wystrzelił w górę, ale nie był to efekt zmiany nastawienia do rynku, tylko rezultat niewielkiej płynności. Zresztą kolejne godziny sesji pokazały to dobitnie.
Indeks WIG20 aż do fixingu przy niewielkich obrotach niemrawie poruszał się 0,3 — 0,4 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia. Dopiero na fixingu najaktywniejsi na rynku gracze pchnęli wskaźnik w górę i ostatecznie dzień zakończył się wzrostem o 0,8 proc. Niestety można odnieść wrażenie, że zrobili to tylko po to by "było skąd spadać" w poniedziałek. Najwyższy wzrost zanotowały walory Pekao. Z drugiej strony znalazł się BZ WBK.
Aktywność inwestorów mierzona poziomem obrotów nie była duża. Właściciela zmieniły akcje za 1,3 mld zł. z czego tradycyjnie połowa przypadła na walory dwóch największych banków i KGHM.