Złoto od kilku tysięcy lat przechowuje wartość majątku i pełni rolę pieniądza w najwyższej formie. Przetrwało wszelkie kryzysy i pojawiające się formy pieniądza. Brzmi banalnie, ale jest prawdziwe.Dzisiaj można je wyceniać np. w dolarach, euro, rupiach czy złotych, ale za jakiś czas tych walut już może nie być, a złoto dalej będzie cenione. O nietrwałym charakterze walut może świadczyć historia polskiego pieniądza. W obecnej formie znamy go od 1995 roku, a za kilka lat może zupełnie zniknąć, jeżeli Polska wejdzie do strefy euro.
[srodtytul]Przewaga popytu nad podażą[/srodtytul]
Produkcja złota zwiększa jego wydobytą ilość średnio o 1,5 proc. rocznie. Pieniądz papierowy można drukować w dowolnej ilości i dowolnie zwiększać ją w obiegu w skali roku. To samo można robić z innymi formami państwowych zobowiązań, np. emitować dużą ilość obligacji, jak to ma miejsce ostatnio w Grecji czy Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie można ich nie wykupić, ogłaszając bankructwo kraju lub wywołać inflację, która ułatwi spłatę dotychczasowych nominałów obligacji.
Takie schematy znają z historii inwestorzy i ekonomiści, dlatego wierzą w siłę złota, które przez wiele lat zabezpieczało wypłacalność wielu krajów i indywidualne majątki. Kiedy w 2006 roku otwieraliśmy fundusz Investor Gold FIZ, często słyszeliśmy opinie, że złoto jest już przewartościowane. Kosztowało wtedy w granicach 600-650 USD/oz. W 2009 roku cena złota doszła do 1226 USD/oz, a inwestycje osiągnęły rekordowy poziom i dalej będą się zwiększać.
Kumulujące się problemy sprawiły, że inwestorzy, którzy wcześniej omijali złoto szerokim łukiem, teraz inwestują w nie znaczną część aktywów. Przykładem choćby George Soros czy John Paulson, których ekspozycja na rynek złota liczona jest w miliardach dolarów. Wartość samych akcji ETF złota SPDR Gold Shares w ich portfelach przekracza 4 mld USD, do tego dochodzą znaczne pakiety akcji dużych kopalni złota bezpośrednio i przez ETF jak Market Vectors Gold Miners.