W ciągu trzech kwartałów tego roku firmy windykacyjne dostały prawie o połowę mniej zleceń niż w tym samym czasie roku ubiegłego. Na koniec września dziesięć dużych ogólnopolskich firm otrzymało do odzyskania długi warte blisko 4,5 mld zł, rok wcześniej było to 8,4 mln zł. Powodów windykacyjnej korekty jest kilka.Koniunktura gospodarcza sprawiła, że Polacy regularniej spłacają swoje zobowiązania. – Zlecenia od banków, z którymi współpracujemy, są mniejsze – tłumaczy „Rz” Michał Sokolnicki, prokurent firmy i Centrum.
Dodaje, że windykatorzy już od jakiegoś czasu ostrzą sobie zęby na kredyty hipoteczne, których banki udzielają w ogromnych ilościach. Jak na razie nie mogą liczyć na takie zlecenia. Właściciele nowych, kupionych za pożyczone pieniądze mieszkań i domów spłacają raty na czas. Zresztą sam nadzór bankowy co kwartał podaje, że spada w całym portfelu kredytowym, udział należności, które nie są regulowane na czas.
Firmy windykacyjne boleśnie też odczuły brak transakcji między bankami a funduszami sekurytyzacyjnymi. W minionym i 2005 roku banki masowo wyprzedawały portfele najstarszych, niespłacanych kredytów. Kupowały je powołane specjalnie do tego celu fundusze sekurytyzacyjne, które zlecały odzyskanie długów firmom windykacyjnym. Przez trzy kwartały ubiegłego roku do windykatorów trafiły z funduszy zlecenia o wartości 5 mld zł. Do końca września tego roku kwota podobnych transakcji nie przekroczyła 1 mld zł.
Coraz więcej instytucji decyduje się na sprzedaż problematycznych długów, a nie zleca ich odzyskanie wyspecjalizowanym w tym spółkom. – Niejednokrotnie zdarzało się, że tym samym portfelem zajmowało się kilku windykatorów. Nasi klienci dawali zlecenie jednej spółce, a po zakończeniu z nią umowy podpisywali kolejną, ale już z innym windykatorem – tłumaczy Michał Sokolnicki.
Jeśli natomiast firma decyduje się na sprzedaż długów, a nie na zlecenie ich odzyskania, to taki portfel trafia zwykle do konkretnej spółki, która sama się stara, żeby dłużnicy zwrócili pieniądze. – Coraz więcej instytucji to robi, bo ma od razu problem z głowy, może też zmniejszyć zatrudnienie, czyli koszty, w działach windykacji – wyjaśnia prokurent i Centrum.