Najtańsze, ale niedostępne

Klienci, którzy przed laty odważyli się zaciągnąć kredyt hipoteczny w walucie japońskiej, dziś mogą się cieszyć dużymi oszczędnościami – wynika z analizy, jaką dla „Moich Pieniędzy” przygotowała firma Expander

Publikacja: 26.06.2008 16:53

Najtańsze, ale niedostępne

Foto: Rzeczpospolita

Rynek kredytów hipotecznych w Polsce od lat jest zdominowany przez dwie waluty: złotego i franka szwajcarskiego. Ich popularność zmienia się w zależności od tego, jak zachowują się stopy procentowe w obu krajach. Duże znaczenie mają też administracyjne ograniczenia dostępności kredytów walutowych (tzw. rekomendacja S ograniczająca dostęp do kredytów walutowych). Alternatywy dla tych dwóch walut dziś w zasadzie nie ma. Tymczasem jeszcze kilka lat temu powszechnie dostępne były kredyty hipoteczne w euro i dolarach, a w kilku bankach można też się było zadłużyć w japońskich jenach. Zawsze był to jednak produkt niszowy.

Okazuje się, że nieliczni klienci, którzy przed laty postawili na egzotyczną walutę, dziś mogą się cieszyć gigantycznymi oszczędnościami. W porównaniu opłacalności bardzo dobrze wypadły też kredyty w dolarach. Znacznie droższe okazały się natomiast popularne wśród klientów polskich banków franki szwajcarskie.

Analitycy Expandera porównali koszty 30-letniego kredytu w złotych o wartości 300 tys. zł i czterech kredytów walutowych na równowartość tej kwoty wypłaconych w grudniu 2000 r. Oprocentowanie kredytów w każdym z kwartalnych okresów obliczono, dodając marżę do odpowiedniej rynkowej stopy procentowej: WIBOR 3M (dla kredytów w złotych) i LIBOR 3M (dla kredytów walutowych). Do obliczeń przyjęto marżę w wysokości 1 punktu procentowego dla złotego, 1,2 punktu dla franka szwajcarskiego i 1,4 punktu dla każdej z trzech pozostałych walut, czyli euro, dolara i jena.

– W rzeczywistości w latach 2001 – 2005 marże były wyższe, jednak dotyczyło to w równym stopniu wszystkich przedstawionych walut. Nie wpływa to więc na wyniki wyliczenia, w których chodziło o przedstawianie wzajemnych relacji kosztu kredytów w poszczególnych walutach – przekonuje Paweł Majtkowski, analityk produktów finansowych w firmie Expander.

W obliczeniach uwzględniony też został koszt spreadu przy kredytach walutowych: 12 gr dla franka szwajcarskiego i 14 gr dla pozostałych walut. Autorzy obliczeń przyjęli, że wszyscy klienci regulowali swoje zobowiązania zgodnie z harmonogramem, nie nadpłacali rat ani nie spóźniali się z płatnościami.

Bilans wykonany po ponad siedmiu latach od zaciągnięcia kredytu pokazuje, że najbardziej zadowoleni mogą być ci, którzy zadłużyli się w jenach. Nie dość, że suma zapłaconych przez nich rat okazała się zdecydowanie najmniejsza, to jeszcze zadłużenie spadło po poziomu poniżej połowy pożyczonej kwoty. To efekt zbiegu dwóch bardzo korzystnych dla kredytobiorców zjawisk. Po pierwsze, oprocentowanie kredytu przez cały czas utrzymywało się na bardzo niskim poziomie. Po drugie, japońska waluta mocno się osłabiła w stosunku do złotego: z ponad 3,6 zł za 100 jenów w momencie zaciągania kredytu do około 2,2 zł obecnie.

Niezłym wyborem okazał się też kredyt w dolarach. Wprawdzie pod względem oprocentowania wypadł przeciętnie, jednak równocześnie amerykańska waluta straciła do złotego jeszcze bardziej niż japoński jen. W efekcie zadłużenie osoby, która zaciągnęła taki kredyt, spadło do 46,5 proc. pierwotnego poziomu. Dopiero trzecie miejsce w zestawieniu zajął frank szwajcarski, którego obecne notowania są zbliżone do tych sprzed siedmiu lat.

Autorzy opracowania są przekonani, że także dziś zaciągnięcie kredytu w jenach mogłoby się opłacać.

– Aż tak dobry wynik jest nie do powtórzenia, bo potencjał umocnienia się złotego wobec jena jest znacznie mniejszy. Jednak na korzyść tej waluty wciąż przemawia niskie oprocentowanie. Dziś stawka LIBOR dla jena wynosi zaledwie 0,91 pkt proc., natomiast dla franka szwajcarskiego – 2,77 pkt proc. Zakładając marżę na poziomie 1 pkt proc. przy kredycie we frankach i 1,5 pkt proc. dla kredytu w jenach, otrzymujemy stawki oprocentowania 3,77 proc. dla franków i 2,41 proc. dla waluty japońskiej. Dla osoby zaciągającej kredyt na 30 lat oznacza to różnicę w miesięcznej racie w wysokości 75 zł w przeliczeniu na każde 100 tys. zł zadłużenia – wyjaśnia Paweł Majtkowski z Expandera.

Niestety, dla przeciętnie zarabiających kredytobiorców kredyty hipoteczne w tej walucie są niedostępne. Do niedawna mogli je zaciągać tylko klienci private banking. W tym miesiącu Noble Bank wystartował z ofertą skierowaną do nieco szerszej grupy kredytobiorców. Jego kredyty hipoteczne nominowane w jenach będą sprzedawane w oddziałach Open Finance. Niestety, mogą się o nie starać tylko osoby zainteresowane pożyczeniem przynajmniej 500 tys. zł.

Rynek kredytów hipotecznych w Polsce od lat jest zdominowany przez dwie waluty: złotego i franka szwajcarskiego. Ich popularność zmienia się w zależności od tego, jak zachowują się stopy procentowe w obu krajach. Duże znaczenie mają też administracyjne ograniczenia dostępności kredytów walutowych (tzw. rekomendacja S ograniczająca dostęp do kredytów walutowych). Alternatywy dla tych dwóch walut dziś w zasadzie nie ma. Tymczasem jeszcze kilka lat temu powszechnie dostępne były kredyty hipoteczne w euro i dolarach, a w kilku bankach można też się było zadłużyć w japońskich jenach. Zawsze był to jednak produkt niszowy.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy