Czy donieść na kolegę?

Pracuję w dziale zakupów firmy handlowej i podejrzewam, że jeden z kolegów bierze łapówki od niektórych kontrahentów. Nie mam konkretnych dowodów, ale zastanawiają mnie (i innego kolegę z działu) wybory, których on niekiedy dokonuje

Publikacja: 02.07.2008 03:02

Ewidentnie zamawia czasem gorszy, droższy produkt zamiast markowego w podobnej cenie. Tak jest od mniej więcej pół roku (ten człowiek pracuje u nas od dwóch lat). Szefowie chyba nic nie widzą. Zastanawiamy się, czy powinniśmy coś zrobić. Czy poinformować szefów o naszych podejrzeniach? A może porozmawiać z kolegą, którego podejrzewamy?

[i]handlowiec34[/i]

[b]Rada specjalisty[/b]

Gizela Rutkowska, psycholog pracySytuacja podejrzliwości jest psychologicznie fatalną atmosferą w pracy (i nie tylko). Daje pożywkę do snucia wielu niejednoznacznych argumentów – sam pan pisze: „nie mam konkretnych dowodów” – i wydawania opinii, które mogą być bardzo krzywdzące. Dlatego zawsze proponuję, by w sytuacjach niejasnych rozmawiać ze sobą. Najlepszym wyjściem jest rzeczowe zapytanie kolegi o powody dokonywanych przez niego wyborów handlowych z podaniem przykładu, najlepiej ostatniego i jednostkowego, tak by nie okazywać mu, że od pewnego czasu jest „pod lupą” swoich współpracowników, ponieważ to budzi zawsze negatywne uczucia u takiej osoby. Jeśli więc odnotuje pan fakt zamówienia przez tę osobę gorszego, ale droższego towaru, należy wprost zapytać, jakie są przesłanki jego decyzji, wskazując na jej nieracjonalność. Od odpowiedzi na tak postawione pytanie zależą pana dalsze kroki. Nie jest wykluczone, że poinformuje pan szefa o całej sprawie, ale kolejność działań powinna być taka, jak sugeruję.

[b]Opinie czytelników „Rz”[/b]

Uważam, że rozmowa z kolegą nic nie da. W momencie, kiedy zorientuje się, że został nakryty, może spróbować zatuszować sprawę. Dodatkowo, jeżeli jest to osoba o chociaż minimalnym poziomie inteligencji, to podłoży przysłowiową świnię panu albo koledze. Sądzę, że mimo wszystko nie wolno być w tej sytuacji biernym. Nie warto jednak wprost mówić o tym kierownictwu – epoka donosicieli źle się bowiem kojarzy. Można jednak tak pokierować szefostwem, aby samo wpadło na trop złego postępowania.

[i]misiek[/i]

Donieść. Na donosach opiera się kariera.

[i]—dr[/i]

Donieść? Może nie do końca. Nie jestem zwolenniczką donosicielstwa. Lepiej porozmawiać z tym kolegą, ale nie wprost. Podpytać delikatnie, dlaczego zamówił to, a nie tamto.

[i]anka[/i]

Dać sobie spokój i zająć się własną robotą. Pracowałam kiedyś w szkole, gdzie jedna nauczycielka ewidentnie poprawiała stopnie matołków, których mamusie zjawiały się z wypchanymi reklamówkami. Po rozmowie z dyrektorem to ja się musiałam wynieść. Bo inni mnie uznali za świnię. Ona została. Ja zmieniłam zawód i bardzo to sobie chwalę, ale przekonałam się na własnej skórze, że donos, nawet w słusznej sprawie, nic nie daje. Niech szefowie sami zauważą, w końcu dostają za to kasę.

[i]b. nauczycielka [/i]

[b]Szef mnie wyrzuca z parkingu[/b]

Pracuję w firmie usługowej od kilku lat. Do pracy przyjeżdżam swoim samochodem. Zazwyczaj parkowałam przed budynkiem. Niestety, parking jest bardzo mały i mieści się tam tylko kilka samochodów. Ostatnio mój szef powiedział, żebym nie zostawiała tam swojego auta, ponieważ powinno być to miejsce przeznaczone tylko dla klientów. Problem polega na tym, że jest to dla mnie jedyna możliwość niepłatnego parkowania. Za pozostałe miejsca postojowe w pobliżu miejsca pracy trzeba zapłacić, a szef jednoznacznie odmówił opłacania abonamentu parkingowego. Uważam to za niesprawiedliwe, choć rozumiem, że firma chce oszczędzać i ograniczać koszty. Jak powinnam się zachować w tej sytuacji?

[i]wyrzucona[/i]

Czekamy na państwa opinie i problemy kariera@rp.pl oraz na stronie [link=http://blog.rp.pl/firmowe_zycie]http://blog.rp.pl/firmowe_zycie[/link]

[ramka][b] [link=http://kariera.pl]Atrakcyjne oferty pracy[/link][/b][/ramka]

Ewidentnie zamawia czasem gorszy, droższy produkt zamiast markowego w podobnej cenie. Tak jest od mniej więcej pół roku (ten człowiek pracuje u nas od dwóch lat). Szefowie chyba nic nie widzą. Zastanawiamy się, czy powinniśmy coś zrobić. Czy poinformować szefów o naszych podejrzeniach? A może porozmawiać z kolegą, którego podejrzewamy?

[i]handlowiec34[/i]

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem