Najprostszym sposobem na zmniejszenie rachunków za energię elektryczną jest ograniczenie i kontrolowanie jej zużycia. Konkurencja na rynku, która miała sprzyjać redukcji kosztów ponoszonych przez gospodarstwa domowe, praktycznie nie istnieje. Firmom energetycznym nie opłaca się walczyć o indywidualnego klienta, bo niemal wszystkie narzekają, że obowiązujące ceny energii nie pokrywają wszystkich kosztów. W styczniu prezes Urzędu Regulacji Energetyki zgodził się bowiem na znacznie mniejsze podwyżki taryf, niż żądały spółki energetyczne.
Indywidualny klient może kupić energię u dowolnego dostawcy i zgodnie z prawem dwa razy w roku może się przenieść do innego. Ale oszczędności będą niewielkie. Różnice między cenami kilowatogodziny w poszczególnych spółkach są minimalne.
Jeśli klient przeniesie się do firmy, w której kilowatogodzina kosztuje o 10 proc. mniej, to rachunek będzie niższy tylko o 5 proc. Musimy bowiem pamiętać, że koszt zużycia energii stanowi tylko połowę całej opłaty. Przeciętna roczna faktura za prąd wynosi ok. 1000 zł (przy zużyciu ok. 2 tys. kWh rocznie). Zatem kupując energię tańszą o 10 proc., zapłacimy o 50 zł mniej.
Najłatwiej się zorientować w cennikach, korzystając z Internetu. W gorszej sytuacji są więc osoby, które nie posługują się na co dzień Internetem (w tym emeryci i renciści). Mogą one uzyskać informacje na temat cen przez telefon, ale najpierw muszą wyszukać numery firm energetycznych.
Gdy indywidualny klient dotrze już do informacji i jest gotów zmienić sprzedawcę energii, musi się liczyć z pewnymi komplikacjami. I to nawet wtedy, gdy nowo wybrana firma zapewni mu załatwienie formalności. Zwykle wystarczą dwa podpisy: jeden na umowie dotyczącej sprzedaży energii elektrycznej i drugi na pełnomocnictwie upoważniającym daną firmę do reprezentowania klienta w procesie zmiany sprzedawcy. O pozostałe formalności odbiorca nie powinien się martwić, ale w praktyce bywa różnie.