Sądząc po wczorajszych notowaniach, można odnieść wrażenie, że inwestorzy operujący na warszawskiej giełdzie uznali, że Polska jednak jest samotną wyspą na kryzysowej mapie świata. Ceny akcji po słabym początku sesji wystrzeliły w górę, by na zamknięciu wywindować WIG20 o przeszło 5 proc.
Sporym zainteresowaniem cieszyły się też akcje pozostałych spółek. Indeksy grupujące mniejsze firmy, mWIG40 i sWIG80, wzrosły odpowiednio o 2,55 i 3,35 proc.
Trudno powiedzieć, skąd się wziął ten optymizm, ponieważ fundamentalnie nic w ostatnim czasie się nie zmieniło. Niemniej GPW była wczoraj najlepiej radzącą sobie giełdą na świecie. Można przypuszczać, że popyt pochodził ze strony otwartych funduszy emerytalnych – od pewnego czasu zwiększających zaangażowanie w akcje – do których dołączyli inwestorzy zagraniczni. Raczej nie stały za tym TFI, z których wprawdzie wolniej, ale wciąż pieniądze odpływają.
Obroty przekroczyły 1,9 mld zł (jedna trzecia to papiery PKO BP i Pekao) wobec 1,2 mld zł dzień wcześniej.
Wczoraj w cenie były przede wszystkim akcje banków. Indeks sektora zyskał aż 8 proc. Najistotniejszy udział miały w tym akcje tych największych. W parze z bankami szedł sektor ściśle z nimi powiązany, czyli deweloperzy. Wśród nich wyróżniły się papiery LC Corp (analiza poniżej), Ganta i Polnordu, a cały sektor zyskał 6 proc.