Doświadczyłem tego na własnej skórze. Na początku 1998 r. kupiłem nowy samochód. W Nowym Sączu w punkcie oferującym usługi COID zgłosiłem auto do oznakowania szyb i innych elementów i zamówiłem przechowywanie tych danych w bazie przez pół roku. Po tym czasie nie przedłużałem opłaty za usługę, więc zgodnie z regulaminem przestałem być objęty ochroną.
Sześć lat temu dostałem rachunek za niezamówioną usługę od firmy mieniącej się spadkobiercą COID. Zbagatelizowałem go.
Po roku otrzymałem ostre pismo wraz z wezwaniem do zapłaty około 200 zł. W przypadku odmowy zapłaty grożono mi, że sprawa zostanie skierowana do egzekucji komorniczej i moje koszty będą dużo wyższe.
Na szczęście w tym samym czasie w lokalnej prasie pojawiły się informacje, że w Krakowie podobnie naciągani klienci firmy C&C uzyskali pomoc rzecznika praw konsumenta. Ja też zwróciłem się o pomoc do rzecznika w Nowym Sączu. Przygotował pismo i skierował je do C&C.
W efekcie firma „utrzymująca informacje o moim samochodzie w swojej bazie komputerowej” odpisała mi dyplomatycznie, że w związku z moim sprzeciwem wykreślają mnie ze swoich zasobów i nie muszę wnosić żadnych opłat. Żadnych przeprosin.