W chłodnej sieni średniowiecznego arabskiego domu na wzgórzu Albaicin w Grenadzie chroni się przed słońcem kilku znużonych upałem przechodniów. Caballero w purpurowej koszuli, z sięgającymi ramion kruczoczarnymi włosami i smagłą cerą, mógłby być bratem operowej Carmen. Jak ulał pasuje do tej dumnej postaci portret mieszkańca Andaluzji, który w swym pamiętniku z podróży po Hiszpanii naszkicował w XIX w. słynny obieżyświat, warszawski lekarz Teodor Tripplin: „jest Maurem w nowoczesnej sukni, poetą marzycielem, kocha rozkosze aż do szaleństwa, żywi się miłością i wonią kwiatów”. Ale oto wąską uliczką, pchając wózek z dzieckiem, z siatkami pełnymi pomidorów i bakłażanów, nadciąga z bazaru złotowłosa piękność. Na jej widok „Maur”, wyzbywszy się orientalnej melancholii, woła czystą polszczyzną: „A browar? Browar kupiłaś?”.
Przed tysiącem lat kalifowie al Andalus trzymali w szachu swych rywali i sąsiadów dzięki gwardii mameluków liczącej cztery tysiące Słowian. Ale w owym tyglu ras i kultur, jakim jest Hiszpania, a zwłaszcza Andaluzja, udział słowiańskiej krwi był dotychczas niewielki. Od kilku lat jednak w Albaicin, najlepiej zachowanej i jednej z największych starych dzielnic arabskich na Półwyspie Pirenejskim, osiedla się coraz więcej Polaków. Nad plątaniną średniowiecznych uliczek wznoszą się wieże kilkunastu kościołów. Wiele z nich to dawne minarety. Po wypędzonych stąd Maurach i Moryskach, czyli muzułmanach, którzy przyjęli chrześcijaństwo, pozostały też otoczone budynkami gospodarczymi wille, kamienne bruki i kanalizacja. Również wodociągi mają tu siedem wieków. Dlatego m.in. zabytkowe mieszkania w „carmenes” do komfortowych nie należą. Są więc tanie i atrakcyjne dla przybyszów ze wschodniej Europy.
[srodtytul]Marmur płynie strumieniem[/srodtytul]
Z tarasu pod kościołem św. Piotra i Pawła na stokach Albaicin widać niedalekie wieże i mury Alhambry. Twierdza wzniesiona rękami chrześcijańskich jeńców i arabskich artystów to najdoskonalsze dzieło mauretańskich architektów w Europie. „Czerwony Zamek”, Qalat al Hamra, o ceglanych murach z rudej andaluzyjskiej gliny, zbudował w XIII w. sułtan z dynastii Nasrydów, Muhamad I al Galiba. Stanął u stóp Sierra Nevada, których wierzchołki bielą się śniegiem nawet w pełni lata.
Na misie fontanny na Dziedzińcu Lwów w murach Alhambry możemy odczytać napis pytanie: „Czy to woda skamieniała, czy marmur płynie strumieniem?”. Warowny zespół pałacowy nad rzeką Darro to poezja zaklęta w kamieniu, stiukach i płytkach azulejos – natchniona kompozycja architektury, rzeźby, roślin, wody, światła i powietrza. Wnętrza pałacowych komnat i dziedzińców zdobią dekoracje kruche jak wydmuszka. Stiukowe, z miału alabastrowego i marmurowego, arabeski z cytatami z Koranu i fantazyjne roślinne wzory – w Sali Ambasadorów. „Stalaktytowe” szesnastoboczne sklepienie, którego arabskich twórców inspirowało twierdzenie Pitagorasa – w sali de los Abbencerajes. Malowane płytki na cokołach podtrzymujących sklepienie podobne do plastra miodu – w Sali Dwóch Sióstr.