Co kryją bankowe cenniki

Co najmniej 500 zł za wcześniejszą spłatę kredytu mieszkaniowego, 100 zł za zamknięcie konta przed upływem roku, 110 zł za wizytę u klienta niespłacającego długu. Gdy zajrzymy do bankowych tabel, znajdziemy tam pozycje, które mocno nas zdziwią

Aktualizacja: 05.11.2009 12:48 Publikacja: 04.11.2009 16:41

Pieniądze - finanse osobiste

Pieniądze - finanse osobiste

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Red

Rozliczne opłaty towarzyszą kredytom mieszkaniowym. Niektóre banki pobierają bardzo wysokie prowizje za udzielenie takiego kredytu. W Invest-Banku jest to 4,1 proc., a w Dombanku nawet 10 proc. Przy tak dużej prowizji, pożyczając pieniądze na mieszkanie, musimy wpłacić bankowi kwotę, za którą moglibyśmy kupić samochód. Stawki, które przytoczyliśmy, są maksymalne, ale skoro istnieją w cenniku, trudno je traktować czysto teoretycznie.

Podobnie jest z marżami banku, które są elementem oprocentowania. W mBanku i MultiBanku standardowa marża przy walutowych kredytach hipotecznych wynosi ok. 7 proc. W ramach promocji można co prawda zapłacić dużo mniej, ale trzeba na nią trafić.

Jeszcze gorzej jest w PKO BP. Podstawowa marża przy kredytach walutowych przekracza

7 proc., a może sięgać nawet powyżej 9 proc. Promocyjne oprocentowanie jest niższe tylko nieznacznie. Cena jest ewidentnie zaporowa, ustalona na takim poziomie chyba tylko po to, żeby kredytu walutowego nie brać.

[srodtytul]Kosztowne aneksy[/srodtytul]

Często słono kosztuje wcześniejsza spłata kredytu, np. w Polbanku 1,5 proc., minimum 500 zł. Przy takiej prowizji nadpłacenie niewielkiej sumy w ogóle się nie opłaca, bo koszty będą większe niż potencjalne oszczędności. Nie jest tanio również w Dombanku i Metrobanku, gdzie w pierwszym roku wcześniejsza spłata powyżej 30 proc. kredytu jest obciążona aż 5-proc. prowizją. Potem maleje ona o 1 pkt proc. rocznie.

Kuriozalne opłaty pojawiły się przy okazji wejścia w życie rekomendacji S2 umożliwiającej klientom spłatę kredytów walutowych bezpośrednio w walucie obcej. Niemal we wszystkich bankach trzeba podpisać aneks do umowy. Opłata z tym związana jest czasami tak wysoka, że zapisy rekomendacji S2 są martwe. Na przykład Metrobank za sporządzenie aneksu liczy sobie 1 proc. salda kredytu. Niewiele mniej, bo 0,75 proc. kwoty kredytu, ale co najmniej 100 zł, zapłacimy w Nordea Banku.

[wyimek]50 zł pobiera Bank Pocztowy za pisemne zawiadomienie klienta o przekroczeniu stanu rachunku[/wyimek]

Niektóre dodatkowe koszty są głęboko ukryte. Jako przykład może posłużyć mBank. Jak w większości instytucji do czasu wpisania banku do hipoteki i dostarczenia dokumentów z sądu oprocentowanie jest tam wyższe o 1 pkt proc. Na przygotowanie dokumentów potrzebnych do złożenia wniosku w sądzie trzeba jednak czekać miesiąc. W tym okresie odsetki są wyższe. Gdy po kilku miesiącach sąd upora się z wpisem do hipoteki, a klient zaniesie dokumenty do banku, będzie musiał poczekać kolejny miesiąc, by obniżka oprocentowania zaczęła obowiązywać.

[srodtytul]Darmowe pozornie[/srodtytul]

Dotkliwe prowizje występują też przy innych produktach. Na przykład Getin Bank skutecznie zniechęca do likwidowania rachunku osobistego. Zamknięcie Konta Uniwersalnego przed upływem roku kosztuje 100 zł.

W tym samym banku płaci się 50 zł za zmianę konta na internetowy pakiet e-Getin. W niektórych instytucjach pozostały opłaty za dostęp do bankowości internetowej. Można to zrozumieć, gdy bank, tak jak BGŻ czy Pekao, oferuje kilka rodzajów rachunków i obciąża opłatą tylko posiadaczy kont nieinternetowych. Ale np. w PKO BP trzeba zapłacić 2 zł miesięcznie za możliwość korzystania przez Internet ze standardowego Superkonta. Z kolei Lukas Bank każe sobie płacić za użytkowanie tokena. W przypadku e-Konta jest to 2 zł miesięcznie. Bez tego urządzenia można przez Internet wykonywać jedynie przelewy wcześniej zdefiniowane.

Tokena wydawanego przez niektóre instytucje trzeba zresztą pilnować jak oka w głowie. Jeśli go nie zwrócimy Volkswagen Bank direct czy BGŻ, z naszego portfela ubędzie 100 zł.

[wyimek]1 proc. salda kredytu kosztuje w Metrobanku aneks do umowy umożliwiający spłatę kredytu walutowego bezpośrednio w walucie[/wyimek]

Darmowe usługi internetowe nie zawsze są do końca darmowe. Na przykład limity bezpłatnych przelewów stosuje Bank BPH. Za SMS do autoryzacji transakcji, począwszy od szóstej w danym miesiącu, pobiera on od posiadaczy konta Srebrny Sezam 35 gr.

[srodtytul]Otwarte furtki[/srodtytul]

W Banku Pocztowym, jeśli przekroczymy stan naszego rachunku, musimy się liczyć z tym, że bank wyśle do nas w tej sprawie pismo w cenie 50 zł. Na baczności muszą się mieć klienci niespłacający regularnie kredytów. W Euro Banku za „windykacyjną wizytę terenową” zapłacą 110 zł. W Allianz Banku i Lukas Banku taka niespodziewana wizyta kosztuje 50 zł.

Klienci płacą też za swoje błędy. W Banku BPH, jeśli wypełniając przelew, pomylimy się w danych adresata, to za obsługę takiej odrzuconej transakcji zapłacimy 14,99 zł. ING w sytuacji, gdy nie będzie mógł zrealizować stałego zlecenia, obciąży nas wydatkiem 5 zł. Swoją drogą nigdzie nie znaleźliśmy stawki, jaką bank płaci klientowi za własne błędy.

Czasami bankowcy zostawiają sobie otwarte furtki. W cenniku Kredyt Banku znajdziemy zapis, że realizacja innych, niewymienionych czynności zleconych przez klienta może kosztować do 40 zł; wszystko zależy od decyzji dyrektora oddziału.

[wyimek]14,99 zł zapłacimy w Banku BPH, gdy wypełniając przelew pomylimy się w danych adresata[/wyimek]

Opłaty mogą być związane nawet z bardzo prostymi operacjami. Na przykład w MultiBanku, mBanku, Euro Banku sprawdzenie salda rachunku w bankomacie kosztuje 1 zł. Klient Banku Millennium, który skorzysta z obcego bankomatu, zapłaci za to 2 zł. Bank Pocztowy za zapytanie konsultanta o saldo na koncie pobiera 1,5 zł. W BOŚ „telefoniczne potwierdzenie salda rachunku” kosztuje 2 zł.

Wpłaty na własne konto na ogół są darmowe, szczególnie od czasu, gdy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podważył zasadność pobierania opłat za takie operacje. Ale z prowizjami trzeba się liczyć w bankach, które dysponują wpłatomatami. W Kredyt Banku klient, który nie korzysta z wpłatomatu, lecz przychodzi do okienka bankowego, począwszy od trzeciej wpłaty gotówki w miesiącu jest obciążany prowizją w wysokości 0,2 proc., minimum 7 zł. Niestety, bank ten ma zaledwie pięć maszyn w całym kraju. Zatem dla większości klientów alternatywa dla okienka bankowego praktycznie nie istnieje.

Lista takich kuriozalnych, bardzo wysokich, a czasami po prostu nieznanych klientom opłat jest długa. Warto więc od czasu do czasu zajrzeć do tabeli opłat i prowizji. Jeśli znajdziemy tam zbyt dużo przykrych niespodzianek, lepiej skorzystajmy z usług innego banku.

[ramka][b] [link=http://www.rp.pl/temat/181769.html]Produkty bankowe pod lupą - porady, kalkulatory lokat, kredytów i rachunków[/link][/b][/ramka]

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy