Narciarska gorączka w Davos

Już bohater „Czarodziejskiej góry” jeździł na nartach w najsłynniejszym górskim kurorcie Europy.

Aktualizacja: 13.11.2009 01:28 Publikacja: 13.11.2009 00:13

Na stoku Jakobshorn błąkał się w zamieci Hans Castorp, dzisiaj odpoczywają tam narciarze

Na stoku Jakobshorn błąkał się w zamieci Hans Castorp, dzisiaj odpoczywają tam narciarze

Foto: Fotorzepa, Monika Witkowska MW Monika Witkowska

W dawnym laboratorium rentgenowskim stuletniego sanatorium Schatzalp zachowały się jeszcze na ścianach ogromne podświetlane panele, na których lekarze wypatrywali na kliszach fotograficznych zmienionych gruźlicą miejsc w płucach swych pacjentów. Dziś na honorowym miejscu stoi tu ogromny plazmowy telewizor, na którym goście oglądają najczęściej narciarskie zawody Pucharu Świata i popisy freeriderów.

Przez dziesiątki lat sanatoria dla chorych na gruźlicę sąsiadowały w Davos z luksusowymi hotelami dla bogatych amatorów nart i sanek oraz ze schroniskami dla turystów. W Muzeum Sportów Zimowych można obejrzeć modele nart, sań i łyżew sprzed 100 lat, a nawet fragmenty pierwszego wyciągu orczykowego, zbudowanego w 1934 r. na stoku Bolgen. W Muzeum Medycyny – dawne instrumenty lekarskie i archiwalne dokumenty medyczne.

Wznoszący się na polanie wśród okrytego śniegiem świerkowego lasu, 300 metrów nad centrum Davos, Schatzalp – neoklasycystyczny budynek z loggiami ciągnącymi się na wszystkich kondygnacjach południowo-zachodniej, słonecznej elewacji – to jeden z najelegantszych i najbardziej snobistycznych hoteli słynnego szwajcarskiego kurortu. Ale wyróżnia go nie tyle luksus, ile legenda. To właśnie w Schatzalp Tomasz Mann ulokował akcję swej „Czarodziejskiej góry”, jednej z najważniejszych książek XX wieku. W tej kwestii znawcy literatury i miłośnicy Davos są jednak podzieleni – wiele szczegółów powieści, zwłaszcza topograficznych, wskazuje raczej na położony niżej Waldhotel, gdzie Mann mieszkał w 1912 r.

[srodtytul]Na bambusowym leżaku[/srodtytul]

W loggii w Schatzalp młody inżynier z Hamburga Hans Castorp, uwięziony „na górze” z powodu wilgotnej plamki w płucach i gorączki, owinięty w pledy z wielbłądziej wełny zmagał się, wpatrzony w roziskrzoną światłami dolinę, z mrokami swej duszy, a zwłaszcza z zawiłymi uczuciami do jednej z pacjentek, pani Chauchaut. A także zgłębiał uniwersalne problemy egzystencjalne i modne zagadnienia swej epoki, takie jak względność czasu i psychoanaliza.

Na balkonie umeblowanego wciąż w sprzęty sprzed 100 lat niewielkiego apartamentu cesarza Wilhelma II nadal można oglądać żółte leżaki z bambusa, których niezmierna wygoda bardzo sprzyjała owym intelektualnym dociekaniom. W pobliżu, na korytarzu, zachował się też inny, trochę makabryczny zabytek – marmurowa umywalka, która służyła chorym do odpluwania flegmy. Nie przetrwały natomiast szklane drzwi do jadalni, którymi trzaskała pani Chauchat. Większość historycznych wnętrz hotelu utrzymana jest w stylu secesji i art déco, ale pokoje gości urządzono współcześnie.

Ostatni pacjenci opuścili sanatorium w 1952 r. Od ponad pół wieku przyjeżdżają tu tylko turyści i narciarze. Ale nawet pacjenci z „Czarodziejskiej góry” oprócz mierzenia temperatury i flirtów próbowali czasem sportów zimowych. Także Hans Castorp, choć „nie miał ambicji dorównywania fircykom uprawiającym sport dla szyku” i uważał, że „nie jest jego rzeczą harcować jak tamci, po górach i tarzać się po śniegu jak głupiec”, postanowił pewnego dnia kupić narty. Tak więc „nabył parę eleganckich nart, wylakierowanych na jasnobrązowy kolor, z dobrego jesionowego drzewa, z doskonałymi rzemieniami, na przedzie zaostrzonych i wygiętych”. A potem wziął się do nauki – „usiłował trzymać nogi ładnie obok siebie i zostawać za sobą równoległe ślady, (...) po dwudziestu razach już się nie przewracał, gdy w pełnym biegu hamował telemarkiem, wysunąwszy jedną nogę naprzód, a drugą zgiąwszy w kolanie”.

[srodtytul]Sherlock Holmes na tarasie[/srodtytul]

Davos, starożytna osada retoromańska nad rzeczką Landwasser, zasiedlona w średniowieczu przez przedsiębiorczych górali z kantonu Wallis, mówiących po niemiecku Walserów, leży w rozległej wysokogórskiej kotlinie, otoczonej ciągnącymi się jak okiem sięgnąć skalnymi górskimi łańcuchami. Zbliżonej wysokości, około 3 tys. m n.p.m., przypominają białymi grzywami śnieżnych pól wzburzone morze.

Zbawienny wpływ miejscowego klimatu na zdrowie, zwłaszcza gdy idzie o leczenie gruźlicy, odkrył przybyły z Niemiec wiejski lekarz Aleksander Spengler, który wraz z rzutkim Holendrem Willemem Holsboerem założył to w 1868 r. pierwsze sanatorium. Tak zaczęła się niezwykła kariera Davos – przez niemal 100 lat najsławniejszego górskiego kurortu Europy.

Szczególnie licznie przyjeżdżali tu Anglicy, wśród nich Robert Louis Stevenson i Arthur Conan Doyle. Twórca postaci Sherlocka Holmesa walnie przyczynił się do rozwoju

narciarstwa w Davos, m.in. w 1899 r. opublikował artykuł sławiący zalety jazdy na nartach i walory szwajcarskiego kurortu. Na przełomie XIX i XX wieku Davos było już nie tylko uzdrowiskiem, ale także, obok St. Moritz, najbardziej znaną stacją sportów zimowych w Szwajcarii. Oprócz nart ówczesny beau monde – w tym członkowie rodów panujących – bawił się tu jazdą na sankach, bobslejach i łyżwach.

Dziś o dawnym Davos i zagadkowym, naznaczonym piętnem choroby i śmierci, świecie górskich sanatoriów przypomina rozległy cmentarz na jednym ze wznoszących się nad doliną stoków (spoczywają na nim dawni pacjenci, często bardzo młodzi, z całej Europy), a także architektura. Większość zabudowy starszych kwartałów dziesięciotysięcznego miasta, zarówno dawnych sanatoriów, jak i hoteli oraz pensjonatów, to niemal pozbawione dekoracji modernistyczne sześciany o płaskich dachach i rozległych tarasach, które służyły do leżakowania. Powstawały początkowo na wzór Schatzalp, a potem wybudowanej w 1926 r. przez znanego architekta Rudolfa Gabarela Zürcher Clinic.

Davos wciąż jest uzdrowiskiem, w którym leczy się alergie i astmę oraz prowadzi nad nimi badania naukowe. Ale sanatoria przeciwgruźlicze już dziesięć – 15 lat po wynalezieniu w 1944 r. streptomycyny przebudowano na hotele.

Davos znalazło inny sposób przyciągania gości: od 1969 r., gdy ukończono tu budowę centrum kongresowego, to najwyżej położone miasto Europy (1560 m n.p.m.) umacnia opinię miejsca spotkań elit z całego świata. Sztandarową taką imprezą jest Światowe Forum Ekonomiczne.

[srodtytul]Narty, sanki, łyżwy[/srodtytul]

Davos ma zresztą różne oblicza. Od wczesnych lat 90. ubiegłego wieku, gdy zaczęto tu urządzać trasy i snowparki snowboardowe, kurort stał się też mekką miłośników tego sportu z całego świata. Davos-Platz znane jest z luksusowych hoteli i restauracji haute-cuisine, ale w Davos-Dorf i na przedmieściach można się zatrzymać w stosunkowo niedrogich apartamentach i przeznaczonych dla mniej zamożnych gości hotelach sportowych.

Rozwój snoboardu nie zepchnął w cień tradycyjnych sportów zimowych, z jakich kurort słynął od drugiej połowy XIX w. – saneczkarstwa i łyżwiarstwa. Pierwsze zawody saneczkowe rozegrano tu już w 1883 r. Dziś na stokach Schatzalp, Rinerhornu, Madrissy i Parsenn jest łącznie 22 km szlaków i torów saneczkowych. Największe w Europie naturalne lodowisko, liczące prawie 2 ha powierzchni, kilka sztucznych lodowisk i stadion lodowy przyciągają z kolei rzesze łyżwiarzy.

Najważniejsze są tu jednak narty – od czasu zbudowania pierwszego orczyka powstało na stokach nad Davos i sąsiednim, mniejszym i spokojniejszym Klosters 67 kolejek i wyciągów oraz ponad 300 km tras narciarskich. Główną narciarską górą jest wznoszący się nad doliną od zachodu masyw Parsenn.

Codziennie rano przy dolnej stacji kolejki zębatej Parsennbahn w Davos-Dorf, prowadzącej na siodło Weissfluhjoch (2662 m n.p.m.), ustawia się tłumek narciarzy. Ale w górze, dzięki rozległości masywu i dziesiątkom kilometrów tras, tłoku zwykle już nie ma.

Najspokojniej jest na urozmaiconych trasach w słonecznym kotle między Weissfluhjoch a Gotschnagrat, gdzie można korzystać z trzech orczyków, trzech kanap i kolejki linowej, której dolna stacja znajduje się w pobliżu schroniska Parsennhutte. Warto się też wybrać na czerwone trasy 17/21, po zachodniej stronie górskiego grzbietu, wzdłuż gondoli Schiferbahn. Natomiast decydując się na zjazd najdłuższą, 12-km, trasą w Davos prowadzącą z Weissfluhgipfel (2885 m n.p.m.) przez lasy do osady Küblis – dość zresztą monotonną i nie zawsze dobrze oznakowaną – trzeba pamiętać, że będziemy mogli wydostać się z tego odludnego miejsca tylko rzadko kursującym autobusem.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy