W branży funduszy private equity (to instytucje, które gromadzą środki od inwestorów, a następnie inwestują je w papiery wartościowe spółek, zwykle jeszcze nienotowanych na giełdzie) widać ożywienie. – Coraz wyraźniej daje się odczuć koniec spowolnienia, jakie miało miejsce choćby w 2009 r. – mówi Krzysztof Krawczyk, partner w funduszu Innova Capital.

– Zwiększyła się liczba potencjalnych transakcji, szczególnie dotyczących średnich i większych spółek działających na przykład w branży spożywczej – dodaje Adam Pietruszkiewicz, wiceprezes warszawskiego biura Riverside. Od początku roku fundusze sfinalizowały już kilka transakcji, na przykład Innova Capital kupiła Libet (czołowa firma produkująca m.in. kostkę brukową), Advent International przejął giełdowe Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, a Warburg Pincus z Niemiec zainwestował w AmRest (prowadzi restauracje).

– Teraz toczy się nad wyraz sporo transakcji o wartości powyżej 100 mln zł, które przyciągają do Polski duże fundusze. Rynek fuzji i przejęć zdecydowanie odżył – komentuje Krzysztof Krawczyk.

Wielu ekspertów ocenia, że luka cenowa, czyli różnica między oczekiwaniami właścicieli firm oraz funduszy private equity co do wycen spółek jest obecnie wystarczająco mała, aby obie strony transakcji mogły dojść do porozumienia. Jeżeli spełnią się przewidywania części analityków co do trwalszego załamania się koniunktury na giełdach, co obniżyłoby oczekiwania właścicieli spółek, luka będzie dalej się zawężać.

Swój udział w ożywieniu w branży mają też banki. Są skłonne taniej niż jeszcze na początku roku udzielać kredytów. – Choć wciąż koszt finansowania bankowego jest wysoki, to jednak widzimy, że banki są bardziej otwarte – ocenia Pietruszkiewicz.