Gdyby nie końcówka notowań, to dzisiejszą sesję należałoby uznać za wyjątkowo nudną. Przez większość dnia WIG20 oscylował bowiem w wąskim przedziale wokół poniedziałkowego zamknięcia. Ostatecznie jednak spadł o 0,5 proc. Rozpoczęta przed tygodniem seria nieprzerwanej zwyżki notowań (w tym czasie WIG20 zyskał łącznie prawie 6 proc.) została tym samym przerwana.
Humory inwestorom w końcówce sesji popsuły głównie dane makro z USA. WIG20 zaczął pogłębiać dzienne minima tuż po opublikowaniu przez Conference Board niższej od oczekiwań wartości indeksu zaufania amerykańskich konsumentów (spadł do 50,4 zamiast do 51 pkt). Kolejny raz doprowadziło to do wzrostu obaw o to, że stagnacja na rynku pracy, wpływająca na kondycję konsumentów, może okazać się barierą dla dalszego ożywienia gospodarczego. Bez większego echa przeszły za to opublikowane wcześniej dane o szybszym od oczekiwań wzroście cen domów w największych amerykańskich metropoliach (mierzący je indeks S&P/Case-Shiller wzrósł w maju o 4,6 proc. rok do roku podczas gdy oczekiwano zwyżki o 3,8 proc., takiej samej jak miesiąc wcześniej).
Nie wszystko da się jednak wytłumaczyć reakcją na gorsze nastroje konsumentów w USA, bowiem w momencie kiedy WIG20 kończył sesję pod kreską, indeksy na giełdach Europy Zachodniej były na plusach. Tamtejsi inwestorzy kupowali m.in. akcje dużych banków w reakcji na lepsze od oczekiwań wyniki finansowe.
Spadek WIG20 o 0,5 proc. jest jeszcze niewielki na tle rozpoczętej na początku lipca zwyżki, która podniosła jego wartość o blisko 10 proc.