Depozyty przedsiębiorstw zanotowały w tym roku 13-proc. dynamikę i są na historycznie najwyższych poziomach. Rekordowo wysoki poziom środków własnych i w ujęciu mikroekonomicznym konieczność bardziej efektywnego ich wykorzystania czy wreszcie chęć dalszego korzystania z dobrej bieżącej koniunktury i powiększania udziału w rosnącym rynku przełożyć się powinny na skokowy wzrost popytu inwestycyjnego. W kolejnej fazie popyt ten mógłby już zostać podtrzymany dzięki coraz łatwiej dostępnemu kredytowi inwestycyjnemu.
Na tę sytuację polski sektor bankowy nie pozostaje obojętny. Bankowców trapi, co jasne, wciąż ujemna dynamika rynku kredytów dla przedsiębiorstw, ale równocześnie cieszy wzrost depozytów i koniec obciążającej rachunek wyników banków „wojny depozytowej”.
Szukając wzrostu, niektóre banki ostro ruszyły na podbój sektora finansów publicznych, budując odpowiednie struktury i rozwijając w tym zakresie posiadane kompetencje.
Równocześnie wzmogła się konkurencja, jeśli chodzi o najlepszych kredytobiorców, o których banki coraz intensywniej zabiegają. Duża podaż środków na rynku, przy braku odbicia popytu na finansowanie, powoduje, że marże kredytowe dla najlepszych i najbezpieczniejszych klientów zauważalnie spadają w stosunku do tych, które funkcjonowały w 2009 roku.
Banki czekają na odbicie się rynku kredytowego i wiele z nich wciąż wierzy, że zacznie się to jeszcze w tym roku. Te największe są na to dobrze przygotowane zarówno od strony kapitałowej, płynnościowej, jak i kadrowej. Powrót inwestycji do fazy wzrostowej nie będzie skokowy, ale raczej nastąpi stopniowo. Każda kolejna informacja potwierdzająca, że nasza gospodarka trwale i stabilnie powróciła do trendu wzrostowego, może być impulsem dla kolejnych firm, aby odważniej i mocniej ruszyć do przodu.