Opinie na temat elektrowni wiatrowych są różne. Z jednej strony chwalimy je za czystą energię, z drugiej – zwracamy uwagę na fakt, że szpecą krajobraz i nie są najpewniejszym źródłem elektryczności, ponieważ nie mamy wpływu na wiatr. Idealnym rozwiązaniem byłoby więc stawianie ich w jakimś odległym i wietrznym miejscu, np. w strefach przybrzeżnych mórz czy oceanów.
Takie rozwiązanie zaproponowali Amerykanie w projekcie o nazwie Atlantic Wind Connection (AWC). Nie jest to bynajmniej pierwsza tego typu koncepcja. Podobne instalacje istnieją już u wybrzeży m.in. Anglii i Belgii. Są one jednak zdecydowanie mniejsze oraz nie wcinają się aż tak głęboko w morze jak mają to zamiar zrobić wykonawcy projektu AWC.
Pierwszy etap projektu polegać będzie na ułożeniu w dnie morskim kabla, który szerokim łukiem połączy ze sobą dwa centra przesyłowe zlokalizowane z jednej strony w południowej części stanu New Jersey, a z drugiej w okolicy plaży Rehoboth w stanie Delaware.
Całość wcinać się będzie w głąb Atlantyku na odległość 32 km. Dzięki temu powstałe wzdłuż tej instalacji elektrownie wiatrowe nie będą widoczne ze stałego lądu. Inwestorzy planują zakończyć pierwszy etap inwestycji w 2016 roku, a jej koszt oszacowali na 1,8 mld dolarów (5,4 mld zł).
W kolejnym etapie budowy sieć zostanie powiększona o dwa kolejne centra przesyłowe. Jedno na północy, które powstanie na granicy stanów New Jersey i New York oraz drugie – na południu – w okolicy miasta Norfolk w stanie Virginia. Oddanie do użytku instalacji drugiego etapu planowane jest na rok 2021 a całkowity koszt projektu ma wzrosnąć do 5 mld dolarów (15 mld zł).