Rozpieszczane dziecia

Dobrze sytuowani, z sukcesami zawodowymi. Nazywani są rodzicami satelitami, bo wciąż krążą wokół swoich dorosłych już dzieci. Obsługują, ułatwiają, rozpieszczają

Publikacja: 21.01.2011 03:06

Rozpieszczane dziecia

Foto: Forum

– Rodzice pomagają mi we wszystkim – mówi „Rz” 23-letnia Helene. – Tata załatwia za mnie formalności w banku, wypożycza książki i filmy, zawozi moje referaty na uniwersytet, wysyła mi informacje o lekarzu, mieszkaniu – wylicza. – Problem w tym, że trudno być samodzielnym, gdy się przywykło do pomocy rodziców. Oni nawet mi nie wierzą, kiedy mówię, że mogłabym sama sobie z czymś poradzić.

[srodtytul]*[/srodtytul]

Curlingowi rodzice to określenie oznaczające rodziców ingerujących w rozwój i życie swoich dzieci. Wylansował je duński psycholog Bent Hougaard. Pojęcie odwołuje się do porównania z zespołowym sportem – curlingiem, gdzie uczestnicy szczotkują intensywnie powierzchnię tafli lodu, by granitowe kamienie dotarły do celu szybko i we właściwym kierunku. Dzieci nadopiekuńczych rodziców niczym curlingowe krążki „ślizgają się” po ciągle zamiatanym przed nimi lodzie, dzięki czemu mają uniknąć dyskomfortu w życiu. Zbyt zaangażowanych opiekunów określa się także mianem satelitów krążących cały czas nad swoimi dorosłymi już dziećmi, by je obsługiwać.

[srodtytul]*[/srodtytul]

Telewizja szwedzka wyemitowała reality-show „Młody i rozpieszczony”. Jego bohaterowie to dziesięcioosobowa grupa młodzieży. I choć są pełnoletni – mają 0d 18 do 24 lat – ich rodzice nadal wszystko podają im na tacy.

22-letni Daniel Afshinnejad opowiadał, że nigdy nie sprzątał swojego pokoju, bo zawsze robi to mama. – To w końcu część domu, w którym ona mieszka, a mama troszczy się o dom – argumentował. W grupie znalazła się też Karolina, która dostała mieszkanie od rodziców. Ojciec przygotowuje jej jedzenie, sprząta (również łazienkę, bo córka mówi, że to obrzydliwe), zmywa, pierze, służy za taksówkarza – o każdej porze dnia i nocy podrzuca ją samochodem, dokąd sobie życzy. Daje pieniądze na zakupy. – Jakby mi rodzice odmówili, byłabym zła – wyznała.

Historyk Per Liliehöök jest przerażony. Nie sądził, że taka postawa u młodzieży jest w ogóle możliwa. – Tym rodzicom brakuje piątej klepki – wyrokuje. On sam miał zimny wychów. Matka wymagała od niego, by sprzątał, zmywał, dbał o ogród. Nie miał czasu na zabawę. Wtóruje mu redaktor naczelna gazety „S” Pamela Andersson. – Nie wierzyłam, że taka młodzież istnieje. Myślałam, że to bllef – mówi.

Coraz częściej słyszy się jednak o rodzicach wychowujących swoje dzieci w bezkrytycznej miłości. Postawa rodziców zależy od wieku. – Nie śmiałabym puścić mojego sześcioletniego syna na hokej samego. Zawożę go i odwożę. On sam za to pakuje plecak – dodaje Andersson.

Według niej dzieci psują najczęściej rodzice dobrze sytuowani. Chcą wynagrodzić pieniędzmi brak czasu. Kupują, dają do dyspozycji własne karty kredytowe. – Niech się więc nie dziwią, kiedy syn idzie do baru i wylewa drogiego szampana do zlewu, by zaimponować kolegom – komentuje Per Liliehöök. Opowiada o różnych sposobach wychowywania. Jego znajoma ma 21-letniego syna, który studiuje w Akademii Muzycznej i nadal mieszka z matką. Syn sprząta dom i gotuje co drugi tydzień.

Aby nie dokładać się do czynszu, „musi” raz lub dwa razy w tygodniu iść na wystawę, odwiedzić muzeum. – Uważam, że „przymusowe poddawanie ukulturnianiu” to fantastyczny pomysł na wychowanie – podkreśla Liliehöök.

[srodtytul]*[/srodtytul]

W programie „Młody i rozpieszczony” uczestnicy wzięli udział w eksperymencie. Zamieszkali wspólnie w willi. Przez dwa miesiące grupa prowadziła dom, robiła zakupy, przyrządzała posiłki, sprzątała, prała, a także wykonywała jedno specjalne zadanie na tydzień, np. opiekowała się zwierzętami. Rodzice jako jury osądzali, czy młodzi stanęli na wysokości zadania, czy musieli opuścić program. I okazało się, że nikt z grupy nie miał dwóch lewych rąk.

Czyja to wina? W książce „90-talet. se” (Lata 90.) Nicklas Wikstrom i Christian Albinsson twierdzą, że młodzież urodzona w latach 80. jest leniwa i przekonana o własnej doskonałości. Egocentryzmowi tej generacji „przysłużyły się” lata 90. Młodzi dorastali w czasach, gdy do gimnazjów wprowadzono kierunek media, telewizja nadawała opery mydlane w ogromnej ilości, zapanował kult celebrytów. Podkreślają, że to właśnie wtedy pojawił się imperatyw usiągnięcia sukcesu w życiu. Młodym przewróciło się w głowie.

Jedną z tych osób była Cissi Wallin, dziś dziennikarka Szwedzkiego Radia. Najmłodsza z rodzeństwa dostawała wszystko, co chciała. – Moim rodzicom można by przyznać złoty medal w nadopiekuńczości. Chcieli dobrze, ale wszystko wypadło źle – ocenia. – Rozpieszczone dziecko nigdy nie będzie się dobrze czuło jako dorosły człowiek – twierdzi Wallin. Jako dwudziestolatka przeprowadziła się do Sztokholmu. Nie wiedziała, jak się gotuje ryż, nie umiała zapłacić rachunku. Do tej pory nigdy nie musiała korzystać z komunikacji miejskiej. – Stałam na placu w Sztokholmie i płakałam. Czułam się tak strasznie naiwna. Chciałam dostać wyłącznie „fajną pracę”, co było nierealne, ponieważ nie byłam w stanie o to zawalczyć. Siedziałam w barze o wpół do pierwszej w nocy i dzwoniłam do taty, by poprosić o pieniądze na piwo i na taksówkę do domu. Dwa lata trwało zanim stanęłam na nogi – mówi.[srodtytul]*[/srodtytul]

Czy rodzice zdają sobie sprawę, kiedy przekraczają granicę zdrowego rozsądku we wspieraniu swoich dzieci?

– Możemy dostrzec, że jesteśmy nadopiekuńczy, kiedy odnosimy wrażenie, że czujemy się wykorzystywani – mówi „Rz” psycholog Bengt Grandelius, autor książki „Wyznaczyć granice”. To oznacza, że robimy coś, czego właściwie nie powinniśmy. O czym tak naprawdę wiemy, że nie jest dobre i że dziecko powinno dać sobie radę samo. Spełniamy jego życzenia, ponieważ boimy się, że popadniemy z nim w konflikt albo w niełaskę, jeżeli nas nie doceni.

Kiedy Bengt Grandelius prowadzi wykłady na temat wychowywania, przekonuje, że dzieci nadmiernie wychuchane wyrosną na egocentryków i osoby bez inicjatywy. Ich obraz rzeczywistości jest skrzywiony, nie rozumieją siebie, brak im dystansu do życia, szacunku, odpowiedzialności, myślą krótkowzrocznie. Są niezaradne, mają trudności z dyscypliną i uporaniem się z porażkami. Są nadzwyczaj niepewne i często czują się w roli ofiary.

– Rodzice pomagają mi we wszystkim – mówi „Rz” 23-letnia Helene. – Tata załatwia za mnie formalności w banku, wypożycza książki i filmy, zawozi moje referaty na uniwersytet, wysyła mi informacje o lekarzu, mieszkaniu – wylicza. – Problem w tym, że trudno być samodzielnym, gdy się przywykło do pomocy rodziców. Oni nawet mi nie wierzą, kiedy mówię, że mogłabym sama sobie z czymś poradzić.

[srodtytul]*[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy