Jak radzić sobie z rozwiązywaniem problemów

Rozwiązywanie każdego problemu wiąże się z wytężoną pracą naszego mózgu. Psychologowie podpowiadają co robić, by nam pomógł dobrze sobie radzić, analizować trudne zadania, panować nad sytuacją i emocjami. Dajmy mu spokój

Publikacja: 18.02.2011 03:05

Jak radzić sobie z rozwiązywaniem problemów

Foto: BEW

Red

Z rozwiązywaniem problemów jest jak z gotowaniem. Przepis może być prosty, ale ostateczny efekt zależy od czynników, których nie sposób przewidzieć.

Odpowiedzialność za rozwiązywanie swoich problemów prędzej czy później każdy bierze na siebie. No, chyba że postanowi ich nie rozwiązywać. Są różne podejścia.

I jeden, i drugi przypadek analizują naukowcy i psychologowie, którzy sytuacjami rozwiązywania problemu zajmują się od dawna. Ich wnioski są dla nas ciekawymi wskazówkami. Trudności życiowe, intelektualne, wyzwania zawodowe, analiza pojęć abstrakcyjnych, a nawet załatwianie codziennych spraw – te wszystkie przypadki wymagają rozwiązywania problemu.

[srodtytul]Ile to dwa plus dwa [/srodtytul]

Podobno Albert Einstein powiedział kiedyś, że równanie dwa plus dwa ma nieskończenie wiele rozwiązań. Bo nie muszą być przecież prawidłowe – tłumaczył. I wcale się nie mylił. Rozwiązanie może być jedno, oczywiście. Ale może też ich być wiele, to zależy od tego, po co dokonujemy obliczeń.

Problemy dzielą się bowiem na takie, które lepiej rozwiązać za pomocą analizy faktów, i takie, których rozwiązanie wymaga wymyślenia czegoś nowego.

Podobnie można spojrzeć na ludzi. Są tacy, którzy rozwiązując problem, wolą posługiwać się znanymi sobie faktami, i tacy, którzy zawsze szukają czegoś nowego. Żadna z tych metod nie jest ani lepsza, ani gorsza. Liczy się skutek.

Standardowy przepis na rozwiązanie problemu jest taki: ustalamy, co dokładnie nim jest i co chcemy osiągnąć. Jeśli jest skomplikowany i duży, dzielimy go na mniejsze zagadnienia, formułujemy je tak, aby były możliwe do rozwiązania. Następnie wymyślamy do każdego z nich tyle odpowiedzi, ile przyjdzie nam do głowy. To tzw. burza mózgów. Na tym etapie nie oceniamy skuteczności ani realności naszych pomysłów. Mogą być całkiem szalone.

Kolejny etap to weryfikacja. Krytykujemy, testujemy, liczymy koszty realizacji każdego z pomysłów. I w ten sposób wybieramy ten najlepszy, który wprowadzamy w czyn. Jeśli wynik nie jest zadowalający, czyli nie udało nam się osiągnąć celu, powtarzamy proces od początku, bogatsi o nowe doświadczenia.

W rozwiązywaniu problemów możemy napotkać dwie przeszkody – niepraktyczne, nieuświadomione strategie działania wyuczone w dzieciństwie oraz fakt, że zagadnienia przerastają nasze możliwości świadomego przetwarzania informacji. To sytuacje, w których dwa plus dwa przestaje z całą pewnością równać się cztery. Na szczęście i jedna, i druga przeszkoda są do pokonania.

[srodtytul]Start[/srodtytul]

W procesie rozwiązywania problemów ważna jest pozycja wyjściowa. Poczucie wartości, które daje nam siłę do tego, by zmierzyć się z trudnościami. Poczucie skuteczności, dzięki któremu wierzymy, że potrafimy sobie radzić, działać tak, by przekształcić rzeczywistość na swoją korzyść. Poczucie kontroli, czyli wiara, że to, co robimy, ma znaczenie dla innych i ma wpływ na to, co się dzieje w świecie zewnętrznym.

Dobrze jest mieć świadomość preferencji i cech osobowości rozwiązującego problem, czyli często naszych własnych. – Ekstrawertycy rozwiązują problemy szybko, lubią działać. Sposobów i możliwości poszukują zazwyczaj na zewnątrz i strategie zewnętrzne są dla nich najskuteczniejsze – mówi Agata Giermakowska-Węgiełek, psycholog i trener rozwoju osobistego. – Sprawdzają swoje pomysły w praktyce, wyciągają wnioski i na tej podstawie modelują zachowanie. Czasem zyskują dzięki temu na czasie, błyszczą, czasem tracą wyjątkowo dużo. W skrajnych wypadkach wykonują dziesiątki niecelnych strzałów, zanim znajdą rozwiązanie problemu.

Ich przeciwieństwem są introwertycy, którzy zanim zaczną działać, tworzą sobie szczegółowy plan. Potrzebują problem przemyśleć, rozważyć za i przeciw. Mają skłonność do analizy, a czasami niepotrzebnego komplikowania spraw. W skrajnych wypadkach tygodniami nie potrafią podjąć istotnej decyzji, bez końca rozważając za i przeciw. Mogą być również wyjątkowo impulsywni – uważa psycholog.

[srodtytul]Jaki masz problem?[/srodtytul]

Problemy można podzielić na trzy grupy. W pierwszej są te, które polegają na braku środków, wiedzy, umiejętności czy planu działania do realizacji tego, czego się potrzebuje. W drugiej są niemożliwe do opanowania emocje, które wywołują niezadowolenie i cierpienie, emocje związane z traumatycznymi przeżyciami, np. żałoba. Trzecia grupa to sytuacje, które nas przerastają i w których musimy zregenerować siły, złapać dystans, poczuć się bezpiecznie. W każdej grupie sięgamy po inny rodzaj strategii radzenia sobie. Są zapisane w naszej podświadomości. Mogą być pozytywne i negatywne.

Problem uda się rozwiązać, jeśli zastosujemy strategię wzięcia za niego odpowiedzialności. To daje konieczną energię, powoduje zaangażowanie. Skuteczne jest też poszukiwanie rzetelnych informacji, postępowanie zgodnie z planem, koncentracja na najważniejszych wątkach.

Strategie negatywne to unikanie odpowiedzialności, czyli spychanie jej na innych, wchodzenie w rolę ofiary, wiara, że problem rozwiąże się sam. Kiepską strategią jest korzystanie z nierzetelnych informacji, np. horoskopów, wróżb, stereotypów. I robienie tysiąca rzeczy naraz.

[srodtytul]Cierpię i mam dość [/srodtytul]

Kiedy odchodzi ktoś bliski, pojawia się problem w postaci emocji trudnych do opanowania. Rozpacz, żal, rozgoryczenie nie pozwalają normalnie żyć, nawet wtedy, kiedy już chce się wrócić do życia.

W sytuacji traumatycznych doświadczeń pozytywną strategią numer jeden jest stworzenie bezpiecznego środowiska, grupy wsparcia. Starą i ważną strategią radzenia sobie z emocjami jest katharsis. Polega ona na opowiadaniu o trudnych zdarzeniach i przeżywaniu związanych z nimi emocji. Prowadzi to do oswajania lęku i innych uczuć przy równoczesnym nabieraniu dystansu do wywołujących je wspomnień.

Gdy w obliczu traumy staramy się wypierać trudne uczucia, zazwyczaj cierpi na tym nasze zdrowie. Strategie pozwalające na uporanie się z emocjonalnym kataklizmem to też poczucie humoru, ćwiczenia relaksacyjne i fizyczne.

Unikanie problemu to też strategia jego rozwiązywania. Może mieć pozytywny i negatywny skutek. Jeśli unikamy problemu chwilowo, to łapiemy dystans, zbieramy siły, mamy czas na refleksję. Niestety, bywa tak, że zamiatamy kłopoty pod dywan i zabieramy się do sprzątania wtedy, gdy zaczynają brzydko pachnieć.

Pocieszające jest to, że negatywne strategie są zazwyczaj wyuczone w dzieciństwie, co oznacza, że można się ich oduczyć. Na pokonanie konkretnego zachowania dobrze poświęcić dwa tygodnie. W tym czasie należy się skupić tylko na zamianie strategii negatywnej na pozytywną. Bo kiedy chcemy się pozbyć jakiegoś nawyku, warto nauczyć się czegoś „zamiast”.

[srodtytul]Zamiast rozmyślań – odpocznij[/srodtytul]

Jak pisze dr David Rock w swoim blogu „Mózg w pracy” na łamach internetowego wydania brytyjskiego magazynu „Psychology Today”, pamięć operacyjna mózgu ma pewne ograniczenia, przynajmniej tak nam się wydaje. Większość ludzi poddaje się, mnożąc liczby trzycyfrowe. Tymczasem nasz mózg wykonuje daleko bardziej skomplikowane obliczenia, kiedy chcemy wstać. Ale nieświadomie.

„W codziennym życiu, zwłaszcza w pracy, często napotykamy problemy, które są dużo bardziej skomplikowane niż mnożenie przez siebie trzycyfrowych liczb. To problemy „nielinearne”, na które odpowiedź jeszcze nie istnieje, nie jest logiczna ani łatwa. Np.: „jak zwiększyć sprzedaż, kiedy zapotrzebowanie na twoje produkty na rynku spada, a wszystkie sposoby, których próbowałeś do tej pory, nie działają?”. Świadome narzędzia rozwiązywania problemów wysiadają. Nasza pamięć operacyjna nie wystarcza” – pisze dr Rock. Co wtedy robić?

Prowadząc różne warsztaty, naukowiec przepytał kilka tysięcy osób, jak sobie radziły ze złożonymi problemami. Wszyscy odpowiedzieli podobnie. „Rozwiązania przychodzą zwykle nagle, podczas zasypiania, w nocy, po przebudzeniu, podczas robienia na drutach lub gotowania” – pisze dr Rock.

[srodtytul]Błysk geniuszu[/srodtytul]

Tymczasem na łamach magazynu „NeuroLeadership” inny psycholog, prof. Mark Beeman, przedstwia swoje najnowsze badania dotyczące momentów olśnienia i podpowiada, jak zwiększyć prawdopodobieństwo występowania tych przebłysków geniuszu.

Po pierwsze dobrze się wyciszyć. Tak zwany wgląd, rodzaj cichego zrozumienia sytuacji, który nie zawsze dociera do świadomości, to nic innego jak wyjątkowo subtelna aktywność neuronalna. Można ją sobie uświadomić, kiedy mózg odpoczywa.

Po drugie tzw. momenty acha (olśnienia) zdarzają się, gdy człowiek czuje się bezpiecznie i nie musi się koncentrować na świecie zewnętrznym, jest zrelaksowany. Według Beemana najlepiej, jeśli jest też dość szczęśliwy, zadowolony. Ludzie szczęśliwi dostrzegają więcej możliwości, są bardziej kreatywni.

Kolejnym warunkiem sprzyjającym olśnieniom jest... niepoświęcanie problemom zbyt wiele uwagi, czyli odpuszczenie sobie. Mózg się wycisza i możemy usłyszeć głos wewnętrzny, który podpowiada nam coś całkowicie nowego niż to, o czym myśleliśmy do tej pory.

Z rozwiązywaniem problemów jest jak z gotowaniem. Przepis może być prosty, ale ostateczny efekt zależy od czynników, których nie sposób przewidzieć.

Odpowiedzialność za rozwiązywanie swoich problemów prędzej czy później każdy bierze na siebie. No, chyba że postanowi ich nie rozwiązywać. Są różne podejścia.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy