Poniższy tekst odnosi się m.in. do bardzo interesującej publikacji Jerzego Cieślika pt. „Warto wspierać dynamiczne firmy" („Rz" z 14 stycznia). Niezależnie od licznych dowodów uznania za przywołany artykuł Jerzego Cieślika jego podejście do kwestii wsparcia firm przez różnego rodzaju narzędzia składające się na szeroko rozumianą politykę gospodarczą fundamentalnie różni się od mojego.
Podejście prof. Cieślika ma być z założenia (ex ante) selektywne, co oznacza, że pewna grupa firm zasługuje na wsparcie ze strony państwa, a inne firmy takiego wsparcia mają być pozbawione. Problem sprowadza się więc do rozstrzygnięcia, kogo „warto wspierać, a kogo nie".
Moje podejście jest pryncypialnie odwrotne – wsparcie nie powinno mieć charakteru selektywnego ex ante, wsparcie należy się wszystkim, jeśli zechcą z niego skorzystać. Liczy się cel postawiony przed systemem wsparcia.Załóżmy, że celem takim jest wzrost poziomu umiędzynarodowienia gospodarki polskiej i tym samym branż oraz przedsiębiorstw ją tworzących. Jest to możliwe wyłącznie w drodze podniesienia konkurencyjności.
Dyskusja o tym, czy wspierać, czy nie wspierać oraz kogo (co) wspierać, a kogo nie wspierać, jest mało płodna, jeśli nie zdefiniujemy, co oznacza magiczne słowo „wsparcie". Niestety, w artykule Jerzego Cieślika „wsparcie" nie zostało zdefiniowane.
Kto jest czempionem?
Najpierw jednak trzeba zidentyfikować mocne strony tekstu prof. Cieślika. Problematyka internacjonalizacji gospodarki, w tym przedsiębiorstw, ma podstawowe znaczenie dla rozwoju gospodarczego i dobrobytu społecznego.