Taką opinię zaprezentowali eksperci z Boston Consulting Group w raporcie, do którego dotarła „Rz".
– Uważamy, że w grę wchodzą dwa podstawowe scenariusze dla Niemiec. Według pierwszego z nich nastąpi bardziej powszechne wykorzystanie energetyki konwencjonalnej. Większe inwestycje w technologie węglowe kosztowałyby jednak Niemców 4 – 5 mld euro rocznie. Taki rozwój wypadków zmieniłby też diametralnie europejski rynek praw do emisji CO2, ponieważ według naszych założeń ceny uprawnień poszybowałyby w górę. Wydatki musiałyby zostać sfinansowane przez sektor energetyczny, ale również przez konsumentów. Spadłaby też zyskowność produkcji energii – wyjaśnia Stephan Lehrke, partner i dyrektor zarządzający w Boston Consulting Group.
Drugi scenariusz dla niemieckiej energetyki po 2022 r. według BCG to ekspansja w dziedzinie energetyki odnawialnej oraz źródeł gazowych. – To oznaczałoby jednak prawdziwą eksplozję kosztów, którą szacujemy na grubo ponad 10 mld euro rocznie. Co więcej, dotychczasowe doświadczenia z energetyką mogą budzić pewne wątpliwości. Powstaje wręcz pytanie, kto stabilizowałby system energetyczny, gdyby Niemcy zdecydowali się przejść „na zieloną stronę energii" – wyjaśnia Stephan Lehrke. Przypomina, że już teraz Niemcy importują wytwarzaną w elektrowniach jądrowych energię elektryczną z Francji, a to zjawisko jeszcze będzie się nasilać.
Jakie są w tej sytuacji rekomendacje dla Polski, czy nasz kraj powinien podtrzymywać prace nad budową własnej elektrowni atomowej? – To prawdopodobnie słuszna droga, choć nie ma łatwych odpowiedzi w tej sprawie. Technologia jądrowa przynosi znaczące korzyści – pomaga ograniczyć emisję CO2 i zmniejszyć zużycie węgla. Jednocześnie Polsce pomogłaby uchronić się od zwiększenia uzależnienia od dostaw nośników energii z Rosji. Jednak jest i druga strona medalu, czyli np. wysokie nakłady inwestycyjne lub brak doświadczenia w rozwoju energetyki jądrowej – podsumowuje ekspert BCG. Przypomina, że do dzisiaj świat nie rozwiązał też problemów ze składowaniem zużytego paliwa atomowego.
Po katastrofie siłowni jądrowej w Japonii rozwojowi energetyki atomowej przeciwne są również Szwajcaria i Włochy. Eksperci przypominają jednak, że żaden kraj kontynentu nie jest tak bardzo jak Polska uzależniony od węgla, więc nasze państwo musi kłaść silny nacisk na dywersyfikację źródeł prądu.