Koniec szwajcarskiej potęgi?

Na rynku zegarków szykuje się prawdziwa rewolucja. Grupa Swatch, która jest symbolem odrodzenia branży, teraz może podciąć jej skrzydła

Publikacja: 15.07.2011 03:18

Zegarki Swatch z kolorowej linii Zebra

Zegarki Swatch z kolorowej linii Zebra

Foto: Archiwum

Grupa Swatch, kontrolująca ok. 80 proc. rynku mechanizmów wykorzystywanych do produkcji zegarków, zaczyna ograniczać dostawy dla konkurencji. Jak ostatnio podała, szwajcarskie władze zgodziły się, by w 2012 r. roku dostawy mechanizmów z fabryk Swatcha wynosiły 85 proc. poziomu z 2010 r.

– Jesteśmy w kontakcie z producentami i będziemy analizować możliwy wpływ takiej decyzji na rynek. Stosowny raport powinniśmy przedstawić w drugiej połowie 2012 r. – mówił Patrik Ducrey, rzecznik szwajcarskiego urzędu antymonopolowego.

Co ciekawe, Swatch do dostaw dla konkurentów został zmuszony. Firma już od kilku lat chce samodzielnie decydować o ich poziomie i cenach. Już w 2002 r. ogłosiła drastyczne zmniejszenie produkcji części do zegarków dla odbiorców zewnętrznych.

Po interwencjach władz Szwajcarii podniósł plany produkcyjne, ale i ceny. Odbiorcy mechanizmów złożyli więc skargę, że firma wykorzystuje dominującą pozycję.

?

To początek prawdziwej rewolucji, bo dziś wiele znanych marek kupuje mechanizmy, ograniczając się do produkowania obudowy. Swatch gwarantował im jeszcze jeden przywilej – poza wysoką jakością mogły też się posługiwać znakiem „wyprodukowano w Szwajcarii".

W przypadku zakupów zegarków wciąż ma to ogromne znaczenie. W 2010 r. eksport zegarków ze Szwajcarii był wart 16,2 mld franków, o 22,1 proc. więcej niż rok wcześniej.

Ten rok prezentuje się jeszcze lepiej – w maju w ujęciu rocznym eksport wzrósł o 31,6 proc., do 1,6 mld franków. Narastająco od początku roku wyniósł 7,1 mld franków, 21,7 proc. więcej niż rok temu.

Ten kraj jest też wciąż zdecydowanie największym producentem zegarków na świecie, ale w ujęciu wartościowym. Ze Szwajcarii na inne rynki trafiło w 2010 r. 26,1 mln sztuk zegarków. Z Chin niemal 1,1 mld sztuk, jednak głównie najtańszych, plastikowych produktów.

– Od lat powtarzamy innym firmom, żeby same produkowały mechanizmy. Sytuacja jest niezdrowa, nie ma żadnej innej branży na świecie, gdzie coś takiego by się działo  – mówił niedawno „Rz" Nick Hayek, prezes Swatch Group. – Nasze zakłady często nie nadążają z produkcją mechanizmów na potrzeby własnych marek, a co dopiero konkurencji. To jest nieuczciwa konkurencja. Ktoś kupuje części od nas, a potem mówi, że sam to wyprodukował.

?

Nie tylko mniejsze firmy, ale również giganci w rodzaju koncernów LVMH, Rolex czy Richemont, korzystają z mechanizmów produkowanych w fabrykach Swatcha. Firma co roku inwestowała 150 – 200 mln franków w swoje zakłady i, jak mówił prezes Hayek, często nie nadążała z produkcją na własne potrzeby, a musiała wywiązać się z zobowiązań wobec konkurencji.

– Gdybym był na miejscu Swatcha, tobym się zdenerwował. Do branży wchodzą ludzie z niewielkim kapitałem, a on musi być ich dostawcą – mówił Johann Rupert, prezes firmy Richemont produkującej m.in. zegarki Cartier. Jednocześnie ostrzegał przed wpływem takiej decyzji na branżę zatrudniającą 42 tys. osób i generującą 3 proc. szwajcarskiego PKB. – Firmom motoryzacyjnym udaje się utrzymywać renomę. Na przykład niemieckie koncerny nie tracą, produkując auta w innych krajach. Może szwajcarskich producentów zegarków czeka to samo? – pytał.

Zbudowanie zakładu, a co najważniejsze, znalezienie odpowiednio wykwalifikowanych pracowników nie trwa przecież kilka tygodni. Dlatego w branży już zapanowało poruszenie, ale firmy nie chcą oficjalnie się na ten temat wypowiadać. Jedyną pozytywną informacją jest wygaśnięcie ochrony patentowej na wiele rozwiązań wykorzystywanych przy produkcji mechanizmów.

Wbrew pozorom już dziś wiele nawet bardzo drogich zegarków wyposażanych jest w mechanizmy z chińskich zakładów. Chodzi zwłaszcza o tzw. segment fashion czy zegarki pod znanymi z rynku odzieżowego markami, których właściciele sprzedają licencje na produkcję także zegarków.

– W ich przypadku liczy się wygląd, a mniej dodatkowe funkcje czy trwałość. Dlatego klienci nie zwracają takiej uwagi na miejsce produkcji – mówi „Rz" jeden z dystrybutorów zegarków.

?

Do Polski przez ostatnie lata trafiały zegarki głównie ze Szwajcarii. Jednak w pierwszej połowie 2010 r. proporcje się odwróciły i import z Chin miał wyższą wartość.

Zmiany widać gołym okiem. Oczywiście dalej obecne są w sklepach marki doskonale znane, takie jak Omega, Longines, ale tańszych widać coraz więcej.

Dziś relatywnie niewiele osób chce kupować drogi zegarek – woli go zmieniać nawet co sezon. Z kolei zwłaszcza kobiety traktują je coraz częściej jako element biżuterii. Liczą się walory dekoracyjne – trwałość, szczelność czy dodatkowe funkcje zdecydowanie mniej.

Ponadto coraz mniej osób nosi zegarki. Z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań wynika, że już ponad 20 proc. tego nie robi. Czas można przecież sprawdzać w telefonie komórkowym, komputerze czy odtwarzaczu MP3. Tradycyjny walor zegarka jako oznaka prestiżu czy statusu społecznego w kręgach biznesowych dalej ma znaczenie. Jednak dla młodszych już niekoniecznie.

Dlatego branża ma przed sobą intensywny okres. Może się powtórzyć sytuacja z lat 80. Wtedy wielu szwajcarskich producentów stanęło na krawędzi bankructwa, ponieważ nie mogli sobie poradzić z importem tanich produktów, zwłaszcza z Japonii i USA.

Branżę uratował wtedy Nicolas Hayek senior, w efekcie powstała grupa Swatch. Czy teraz jego syn zrobi coś odwrotnego, czyli wpędzi zegarmistrzów w tarapaty?

Na pewno rynek się zmieni, ale też trudno oczekiwać, żeby firma dobrowolnie brnęła w tak dziwny system i na swój koszt rozbudowywała produkcję, podczas gdy inni producenci wydają pieniądze na otwieranie sklepów i marketing. Aż dziwne, że było to możliwe tak długo.

Grupa Swatch, kontrolująca ok. 80 proc. rynku mechanizmów wykorzystywanych do produkcji zegarków, zaczyna ograniczać dostawy dla konkurencji. Jak ostatnio podała, szwajcarskie władze zgodziły się, by w 2012 r. roku dostawy mechanizmów z fabryk Swatcha wynosiły 85 proc. poziomu z 2010 r.

– Jesteśmy w kontakcie z producentami i będziemy analizować możliwy wpływ takiej decyzji na rynek. Stosowny raport powinniśmy przedstawić w drugiej połowie 2012 r. – mówił Patrik Ducrey, rzecznik szwajcarskiego urzędu antymonopolowego.

Co ciekawe, Swatch do dostaw dla konkurentów został zmuszony. Firma już od kilku lat chce samodzielnie decydować o ich poziomie i cenach. Już w 2002 r. ogłosiła drastyczne zmniejszenie produkcji części do zegarków dla odbiorców zewnętrznych.

Po interwencjach władz Szwajcarii podniósł plany produkcyjne, ale i ceny. Odbiorcy mechanizmów złożyli więc skargę, że firma wykorzystuje dominującą pozycję.

?

To początek prawdziwej rewolucji, bo dziś wiele znanych marek kupuje mechanizmy, ograniczając się do produkowania obudowy. Swatch gwarantował im jeszcze jeden przywilej – poza wysoką jakością mogły też się posługiwać znakiem „wyprodukowano w Szwajcarii".

Pozostało 80% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy