Konstytucja Rzeczypospolitej określa, że władzę ustawodawczą w Polsce stanowią Sejm i Senat. Stwierdza, że kandydatów do Sejmu i Senatu mogą zgłaszać partie polityczne i wyborcy, oraz że minimalny wiek posła wynosi 21 lat, a senatora 30 lat. Konstytucja stanowi też, że Sejm potrzebuje bezwzględnej większości głosów, żeby odrzucić poprawki Senatu do uchwalanej ustawy.
Chociaż w konstytucji zapisano możliwość zgłaszania kandydatów na posłów i senatorów przez wyborców, to w praktyce wszyscy posłowie to członkowie partii politycznych, wybrani z list tych partii. Jeżeli są niepartyjni, to dlatego, że zostali z partii wyrzuceni albo zmieniają partie z jednej na drugą. Jeśli są wyjątki, to jednostkowe.
***
W Senacie również dominują kandydaci partyjni lub wspierani przez partie. Senatorowie wybrani jako niezależni, jako reprezentanci wyborców, a nie partii politycznych, należą do rzadkości. Ponadto w konstytucji nie bez powodu zapisano wyższy minimalny wiek senatora niż wiek posła, żeby do izby wyższej wybierać ludzi doświadczonych, z dorobkiem, którzy by mogli stanowić mądre prawo. Zapisano także, że Senat ma inicjatywę ustawodawczą, żeby mógł inicjować mądre prawo.
Tymczasem partie polityczne często wypaczają rolę Senatu, sprowadzając go do roli sprawnej maszynki do głosowania. W efekcie uchwalamy mnóstwo ustaw złej jakości, które niepotrzebnie komplikują ludziom i przedsiębiorcom życie i generują wysokie koszty w gospodarce.
A przecież powinno być inaczej. Priorytetem rządu i partii w Sejmie jest utrzymanie wysokiego słupka popularności, takie są prawa demokracji. Więc uchwalają takie prawo, żeby ten słupek był wysoki, a odmawiają uchwalania prawa, które może być w interesie kraju, ale będzie skutkowało obniżeniem słupka popularności. Jeżeli Senat jest partyjny, to zachowuje się tak samo. Ale gdyby w Senacie była duża reprezentacja osób niezależnych, niezwiązanych z partiami politycznymi, za to o uznanym dorobku i reputacji, to wtedy Senat mógłby zachowywać się inaczej i odmawiać uchwalania złego prawa, które wspiera słupek popularności takiej czy innej partii, ale szkodzi gospodarce i perspektywom rozwoju.