Nowy tydzień rozpoczął się fatalnie dla złotego. Coraz bardziej prawdopodobne bankructwo Grecji i nowe informacje o kłopotach Portugalii przełożyły się w poniedziałek na odwrót inwestorów od euro i powiązanych z nim walut krajów rozwijających się, w tym Polski. Wspólna waluta, a w ślad za nią i złoty, mocno traciła do franka szwajcarskiego i dolara amerykańskiego. Helwecki pieniądz kosztował w południe nawet ok. 3,83 zł. W kolejnych godzinach jego kurs spadł o niespełna grosz. Za dolara płacono wieczorem 2,99 zł, czyli 4 gr więcej niż w piątek. Euro podrożało o 2 gr, do blisko 4,22 zł, czyli jest najdroższe od ponad półtora roku.

Zupełnie inaczej perspektywy polskiej gospodarki oceniają inwestorzy obecni na rynku międzybankowym. Wczorajsza sesja była kolejną z rzędu, na której dzięki dużemu popytowi rosły ceny naszych obligacji. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich stopniało do 5,6 proc. (z 5,63 proc. w piątek), pięcioletnich do 4,93 proc. (5 proc.), a dwuletnich do 4,41 proc. (4,44 proc.).